Eksporterzy łapią oddech

Słabszy złoty pomógł firmom przeczekać trudny okres spadku zamówień. Część z nich intensywnie zmienia swoje strategie rozwojowe, szukając nowych rynków i nisz handlowych

Aktualizacja: 13.06.2009 04:01 Publikacja: 12.06.2009 22:11

Producenci jabłek biją rekordy eksportu

Producenci jabłek biją rekordy eksportu

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

– Przedsiębiorcy smutno żartują, że słaby złoty na początku roku dał im drugie życie, uratował ich – mówi Adam Ambrozik z Konfederacji Pracodawców Polskich. Dzięki temu zamiast głębokiej zapaści mamy w pierwszym kwartale tylko kilkuprocentowy spadek wartości eksportu liczonego w złotych. – Ale to nie nastraja eksporterów optymistycznie. Mają zbyt dużo problemów z malejącym popytem, głównie w UE, i z wahaniami kursów – dodaje Ambrozik.

W ciągu pierwszych trzech miesięcy polski eksport w złotych wyniósł ponad 99,3 mld zł i zmniejszył się w ciągu roku o 3,3 proc. Spadki liczone w euro i w dolarach były poważniejsze: o 20,3 proc. i o 27,5 proc. Spadek zamówień z Europy Zachodniej był tak dotkliwy, że wiele firm postanowiło poszukać dla siebie nowych nisz rynkowych oraz rozwijać sprzedaż w kolejnych krajach. – Kryzys to czas, kiedy wszyscy starają się szukać oszczędności, tną koszty, wybierają tańszych kontrahentów – podkreśla prof. Leszek Pawłowicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Z informacji zebranych przez "Rz" wynika, że słaby złoty, zwiększając konkurencyjność naszych towarów, pomógł firmom w wielu branżach, m.in. spożywczej, samochodowej, meblarskiej czy nawet zbrojeniowej.

– Eksport pszenicy z Polski zaczął się na masową skalę od stycznia, kiedy osłabił się złoty, wcześniej nasze ceny nie były atrakcyjne za granicą – mówi Mirosław Marciniak z firmy doradczej Infograin. W pierwszym kwartale wysłaliśmy za granicę ponad 0,5 mln ton pszenicy, dziesięć razy więcej niż rok wcześniej. – Nie pamiętam, by kiedykolwiek Polska wyeksportowała aż tak dużo zboża – dodaje Marciniak.

Osłabienie złotego uratowało producentów zbóż przed kryzysem nadprodukcji. Podobnie jak producentów jabłek, którzy w pierwszych miesiącach tego roku podwoili sprzedaż za granicę i w tym roku pobiją rekord eksportu. W związku z kryzysem szalejącym w Europie Zachodniej ponad 80 proc. eksportu owoców skierowano na Wschód.

Korzystają na tym także dilerzy samochodowi, których cenniki ustalane są wciąż według kursu euro między 3,8 a 4,2 zł. A to oznacza dla klientów niemieckich czy słowackich niższe o kilkanaście procent ceny samochodów, np. podstawowy model Fiata 500, który chętnie kupują u nas Niemcy, kosztuje w Polsce od 41,5 tys. zł, a za zachodnią granicą ceny zaczynają się od prawie 50 tys. zł. Dlatego szczególnie salony położone blisko zachodniej i południowej granicy przeżywają oblężenie. – Za granicę wyjeżdża 20 – 25 proc. wszystkich samochodów kupionych u polskich dilerów – mówi Marek Konieczny, partner zarządzający firmy doradczej Dealer Consulting Group. – Dzięki reeksportowi sprzedaż aut spada w Polsce tylko o ok. 3 proc. Bez niego mielibyśmy już niemal 30-proc. zapaść. Nie ma więc wątpliwości, że w krótkim okresie słaby złoty ratuje część dilerów.

Oszczędności budżetowe zmniejszyły krajowe zamówienia firm zbrojeniowych, dlatego szukają one nowych rynków zbytu. – Chcemy powrócić na tradycyjne nasze rynki, np. do Indii, ale też dotrzeć z ofertą na nowe – mówi Edward Nowak, prezes Bumaru. Na celowniku są kraje Dalekiego Wschodu, Wietnam, Arabia i Ameryka Południowa. Bumar w zeszłym roku miał 3,2 mld zł przychodów, ale zaledwie 177 mln dol. pochodziło z eksportu broni. Wtym roku wartość sprzedaży zagranicznej ma sięgnąć 426 mln dol. Firma zmieniła również strategię marketingową. Nie poluje na wielkie, spektakularne kontrakty, które negocjuje się latami. Większość umów opiewa na skromniejsze dostawy. – Nie odrzucamy żadnej możliwości zarobku. Dziś cenne są zamówienia warte 2 – 3 mln, a nawet "tylko" kilkaset tysięcy dolarów – mówi prezes Nowak.

Osłabienie złotego i zwiększenie opłacalności zagranicznej sprzedaży pozwala przynajmniej częściowo zrekompensować spadek popytu firmom meblarskim. Grupa Forte, która eksportuje blisko 80 proc. produkcji, stawia na tańsze wyroby, które teraz się lepiej sprzedają. Bardziej elastycznie działają także inne firmy: politykę handlową na największym w Europie rynku niemieckim zmodyfikował Nowy Styl, a Paged Meble skrócił np. czas realizacji zagranicznych zamówień.

– Przedsiębiorcy smutno żartują, że słaby złoty na początku roku dał im drugie życie, uratował ich – mówi Adam Ambrozik z Konfederacji Pracodawców Polskich. Dzięki temu zamiast głębokiej zapaści mamy w pierwszym kwartale tylko kilkuprocentowy spadek wartości eksportu liczonego w złotych. – Ale to nie nastraja eksporterów optymistycznie. Mają zbyt dużo problemów z malejącym popytem, głównie w UE, i z wahaniami kursów – dodaje Ambrozik.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Zakaz kopania kryptowalut w Rosji. Brakuje prądu do produkcji broni
Materiał Partnera
Zadbajmy lokalnie o bankowość dla firm
Finanse
Wybór Trumpa szczęśliwą chwilą dla miliarderów
Finanse
Jeśli chcemy się liczyć, musimy mieć pełną gamę usług
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Finanse
Jak rynki finansowe reagują na wyniki wyborów w USA? Relacja na żywo