Hongkong przyciąga biznes jak magnes. Choć jest tylko dwa razy większy od Warszawy, inwestycje zagraniczne w zeszłym roku sięgnęły tam 77 mld dol., co było czwartym wynikiem na świecie. Dla porównania, w Polsce wyniosły niewiele ponad 1 mld dol. W tym regionie obecnych jest 81 proc. globalnych marek towarów luksusowych i 41 proc. wszystkich detalicznych marek świata. Miasto kusi doskonałymi warunkami do prowadzenia biznesu. Przede wszystkim to niskie podatki – VAT w ogóle nie ma.
Jak podkreślał na niedawnej konferencji Simon Galpin, dyrektor generalny Invest Hong Kong, firmę można tam założyć w ciągu godziny, a wymagany kapitał to tylko 1 dolar hongkoński. Silny jest system wspierania start-upów, specjalny fundusz dla małych i średnich firm (także pochodzących z innych krajów) dysponuje 100 mld dol. Otwarcie na inwestorów powoduje, że Hongkong jest jednym z najlepszych na świecie miejsc do robienia biznesu.
Równie mocnym magnesem jest fakt, że to serce i wrota do całej Azji i Chin. W odległości czterech godzin lotu samolotem można dotrzeć do większości kluczowych rynków Azji, a pięciu godzin – do połowy światowej populacji.
– Hongkong to światowe centrum handlu elektroniką. Bliskość Chin kontynentalnych i skupiska fabryk w okolicach Shenzhen daje możliwość szybkiego kontrolowania jakości fabryk i linii produkcyjnych. Hongkong i Chiny dla rynku elektroniki nie jest kwestią wyboru, ale koniecznością. Tu po prostu trzeba być – mówi Michał Leszek, twórca marki Krüger & Matz.
– Rola tego regionu dla Polski jest szczególna. Polscy przedsiębiorcy docierali do Chin za pośrednictwem Hongkongu. Sam Hongkong to także coraz bardziej ceniona siła nabywcza i potencjał finansowy oraz logistyka – podkreśla Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.