W swoim wystąpieniu podczas kongresu w Sopocie minister finansów zwracał uwagę na to, że wyzwaniem dla Polski, ale także dla sektora finansowego, będzie finansowanie transformacji energetycznej. Czy faktycznie jest tak, że to jest wyzwanie dla całej gospodarki, wykraczające poza sektor bankowy? I w jakiej skali sektor bankowy może udźwignąć tę transformację?
Nie tylko Polska, ale i inne kraje będą musiały przejść pewną transformację energetyczną, bo każdy musi dostosować sektor do odnawialnych źródeł energii. Na pewno polskie banki będą w tym uczestniczyć. Ale czy są w stanie udźwignąć tę skalę inwestycji, o której mówimy – konkretnie atom – bez pomocy zagranicznego kapitału? Nie są w stanie tego zrobić i nie powinny tego robić. Nie powinniśmy brać całego ciężaru tej transformacji i ryzyka z tym związanego. W związku z tym należy szukać możliwości finansowania z innych źródeł.
Banki to jest jedna strona medalu, druga to kondycja gospodarcza polskich firm. Jak pan ją widzi, uwzględniając to, że stopy procentowe cały czas są podwyższone?
Martwi nas przede wszystkim niski poziom inwestycji polskich firm, a w dodatku wysoki, rekordowy wręcz poziom ich depozytów. Polskie firmy czekają, są w gotowości, mają kapitał, mają pieniądze. Banki są gotowe udzielić kredytów. A jednak tego nie robią.
Wszyscy czekamy na to, aż ci przedsiębiorcy zaczną inwestować, bo inwestycje to źródło przyszłego bogactwa, rozwoju rynku. Myślę, że na ten stan wpłynęły dwa elementy. Pierwszy to sytuacja geopolityczna, która wcześniej była mniej korzystna, teraz wygląda trochę lepiej dla inwestorów. Drugi to wspomniany przez pana poziom stóp procentowych. Na razie nic nie wróży obniżki stóp w Polsce przez najbliższe pół roku, nawet dziewięć miesięcy.
W zeszłym tygodniu pierwszy raz od bardzo długiego czasu widzieliśmy, że Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe, zanim zrobił to Fed w Stanach Zjednoczonych. Normalnie wszyscy śledzą to, co Fed robi, i idą za nim. Teraz mamy sytuację, w której EBC obniżył stopy, a Fed utrzymał je na wyższym poziomie, czyli spodziewamy się, że dolar będzie w najbliższym czasie mocniejszą walutą. Polska jest teraz gdzieś pośrodku – czy tak jak Fed nie obniżać stóp, nawet jeżeli można, czy iść w kierunku EBC, który obniża? Ja myślę, że na pewno do końca roku nie zobaczymy żadnych zmian, a pewnie i na początku przyszłego.
Jesteśmy w Trójmieście, gdzie PwC ma swój oddział. Czy jeśli chodzi o centra outsourcingowe cały czas Polska jest atrakcyjnym krajem do inwestowania?
Tak, bardzo atrakcyjnym. To niesamowite, co się stało z tymi centrami w Polsce – stała się ona jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc na świecie, w których zachodnie firmy lokują swoich pracowników. Bardzo pozytywne jest to, że nie są to usługi najprostsze. One idą głównie do Indii, na Filipiny, do Chin. A Polska znalazła taką niszę, którą nazywamy nearshoring, czyli blisko rynków i z dużo bardziej skomplikowanymi usługami dla tych firm. Korzysta z tego, że płace są niższe niż na Zachodzie, ale też robi to często lepiej, niż tam by to było robione.
Czy rosnące koszty pracy nie będą działały na niekorzyść Polski?
W Polsce jest bardzo duży wzrost płac i nie pozostanie to bez wpływu. Inwestorzy będą rozważać, czy kraj, w którym ciągle rosną wynagrodzenia i w którym jest bardzo niski poziom bezrobocia, to ekonomicznie najlepsze miejsce do alokacji zasobów. Ale Polska do tej pory cały czas zwiększała także swoją wydajność, więc to cały czas się opłaca. Myślę, że nie ma innej ścieżki. Każdy chce zarobić więcej, to zrozumiałe. Ale za tym idzie bardziej wydajna praca, którą trzeba wykonać.