Poddana po agresji na Ukrainę sankcjom Rosja przygotowuje się do usunięcia kwitów depozytowych rosyjskich firm z zagranicznych giełd i przekształcenia ich w rosyjskie papiery wartościowe. Ma to na celu zmniejszenie kontroli cudzoziemców nad rosyjskimi przedsiębiorstwami. Kwity depozytowe to świadectwa wystawione przez bank reprezentujący udziały w spółce zagranicznej na lokalnej giełdzie. Pozwala to inwestorom na inwestowanie w zagraniczne spółki bez opuszczania krajowych giełd.
W przypadku rosyjskich firm kwity depozytowe zostały wyemitowane dla takich koncernów, jak Gazprom, Rosnieft, czy Łukoil, a wśród emitentów są Deutsche Bank, Citigroup czy JPMorgan. Handel kwitami depozytowymi odbywa się na amerykańskim i na europejskich rynkach. Standardowe umowy tych walorów pozwalają na ich anulowanie przez emitenta lub inwestora. W takich sytuacjach inwestor otrzymuje zazwyczaj gotówkę ze sprzedaży akcji bazowych, choć ma także możliwość przejęcia akcji zamiast otrzymania gotówki. Przy anulowaniu kwitów depozytowych bank-emitent pobiera opłatę administracyjną, około 5 centów od sztuki, która zazwyczaj dzielona jest między bank, a firmę, której walor jest oparciem dla kwitu.
Jak podaje Reuters, wymuszenie przez Moskwę usunięcia rosyjskich kwitów depozytowych z zagranicznych rynków, może nie być dla banków przeszkodą w pobraniu opłat. Co oznacza, że np. inwestor mający 150 milionów kwitów depozytowych akcji Rosnieftu będzie musiał zapłacić 7,5 mln dolarów, którymi bank podzieli się z Rosnieftem. Przy czym zachodnie sankcje akurat mogą utrudnić przekazanie Rosnieftowi jego działki.
Inwestorom możliwość pobrania opłat od wymuszonego przez Moskwę anulowania kwitów depozytowych nie bardzo przypada do gustu. Przedstawiciel jednego z funduszy inwestycyjnych anonimowo powiedział Reutersowi, że jeżeli Rosja uchwali ustawę o wycofaniu kwitów, to banki nie powinny pobierać opłat. Jednak niektórzy inwestorzy uważają, że banki powinny mieć możliwość pobierania opłat także w tej sytuacji, by pokryć swoje koszty.
Pytane przez Reuters banki (BNY Mellon, Deutsche Bank, JPMorgan, Citigroup) odmówiły komentarza w sprawie kwitów depozytowych i prowizji. Rosyjskie firmy również nie komentują sytuacji.