Z powodu oszczędności nie powstanie ok. 1 tys. nowych dróg, pensje w całej budżetówce zostaną zamrożone. Jakby tego było mało to grozi nam niższa waloryzacja świadczeń i jeszcze wyższy VAT
– Takie posunięcia muszą boleć, nie uda się ograniczyć wydatków tak, aby nikt tego nie odczuł – komentuje były minister finansów Mirosław Gronicki. W jego ocenie jednak uzyskanie tak ogromnej kwoty może być bardzo trudne, a – bez radykalnych reform – niewykonalne.
Według symulacji "Rz" najwięcej rząd może zaoszczędzić ,ograniczając zgodnie z regułą wydatkową wzrost wydatków elastycznych do 1 proc. ponad inflację. Efekt skumulowany dla 2013 r. – jak podaje resort finansów – sięgnie 17,4 mld zł. Kolejną istotną pozycją będzie obcięcie składki do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zakładając, że zmiana weszłaby w życie od kwietnia tego roku, do 2013 roku rząd wydałby na refundację mniej o ok. 17 mld zł. Zgodnie z zapowiedziami już w przyszłym roku ograniczone zostaną inwestycje infrastrukturalne. Wprawdzie dotąd zmniejszono wydatki na ten cel zaledwie o 5 mld zł w porównaniu z wcześniejszymi planami, ale i tak nadal planuje wydać w przyszłym roku 24,6, a w 2013 r. 10,1 mld zł. Jeśli zmniejszy się te kwoty np. o połowę, oszczędności sięgną ok. 17 mld zł. To oznacza niestety, że nie powstanie ok. 280 km autostrad. Obecnie średni koszt budowy jednego kilometra to 60 mln zł.
Na takich posunięciach do 2013 roku uda się zaoszczędzić 51,4 mld zł. Sporo, ale wciąż za mało. Trzeba będzie sięgnąć do kieszeni podatnika. Pierwsza podwyżka VAT już obowiązuje – weszła w życie w stycznia tego roku i ma przynieść dodatkowo ok. 5 mld zł. Kolejne od lipca 2012 i lipca 2013 roku dałyby – jak szacuje MF – w sumie w tych dwóch latach ok. 10 mld zł. To jednak oznacza – jak wylicza opozycja – że przeciętna rodzina musiałaby wydać miesięcznie dodatkowo 50 zł.
– To wciąż za mało, aby skutecznie ciąć deficyt – mówi Gronicki. – Myślę więc, że – mimo iż na razie nikt o tym głośno nie mówi – minister zaproponuje rozszerzenie zamrożenia płac na całą budżetówkę, łącznie z nauczycielami. Jeśli jednocześnie ograniczy się szeregi urzędników o 5 proc., to może to dać oszczędności w kolejnych latach sięgające ok. 5 – 7 mld zł. Zamrożenie płac w administracji w 2011 roku pozwoli zostawić w kasie państwa ok. 1,3 mld zł.