Dwaj mężczyźni jadą kamperem. Wokół piękne widoki północnej Anglii. Urlop? Tylko dlaczego jeden z nich, płacąc za benzynę, niespokojnie spogląda przez szybę stacji w stronę samochodu? A potem zrozpaczony szuka towarzysza, który się ulotnił?
Są partnerami od 20 lat. Ale nagle ich świat się zatrzymuje: u Tuskera zdiagnozowano postępującą demencję. Ma przed sobą niewiele czasu, zanim przestanie logicznie myśleć, postrzegać, zanim zapomni imię partnera, nie pozna bliskich. Zanim przestanie wiedzieć, kim sam jest.
Obaj są tego świadomi. Dlatego chcą wykorzystać dni, jakie im pozostały. Odwiedzić siostrę i znajomych Tuskera, jeszcze razem cieszyć się życiem. W trakcie tej wyprawy Sam ma zagrać koncert. Ale czy chodzi tylko o to?
Kaseta z pożegnaniem
W starzejących się zachodnich społeczeństwach coraz częściej trafiają na ekran opowieści o odchodzeniu i demencji. Julianne Moore została nagrodzona Oscarem za rolę w filmie „Motyl Still Alice", zagrała profesorkę lingwistyki, żonę, matkę, chorą na alzheimera.
W „Miłości" Hanekego dramatycznych wyborów musiał dokonywać stary paryski inteligent. Jego żonę kolejne wylewy przykuły do łóżka, sparaliżowały. To był niejednoznaczny film o eutanazji. Fala opowieści o ludziach chorych na alzheimera pojawiła się też w ostatnim roku. Anthony Hopkins dostał Oscara za wielką kreację, jaką stworzył w „Ojcu". Film był wstrząsający, bo reżyser Florian Zeller spojrzał na rzeczywistość oczami człowieka chorego na alzheimera – coraz bardziej niesprawiedliwego i agresywnego, mającego już przewidzenia, nieszczęśliwego. Ale też pokazał dramat córki, która stara się ojcem opiekować, a przecież ma prawo do odrobiny własnego życia. W „Jeszcze jest czas" Viggo Mortensen skupiał się m.in. na relacjach z rodziną zagłębiającego się w demencję bohatera, który chce odejść we własnym domu.