Choć był Słowakiem, chętnie adoptowali go polscy literaci. Na ekran trafił najpierw w Czechosłowacji (1921, 1935). „Janosik” Marina Friča do dziś uznawany jest za najlepsze dzieło czechosłowackiej kinematografii lat 30. Ale Polakom postać tego zbójnika kojarzy się wyłącznie z serialem (1973) Jerzego Passendorfera.
Pomysł kolejnego filmu o Janosiku odartego z legend i baśniowości, a odwołującego się do faktów i zachowanych dokumentów był odważny, ale niósł ryzyko: kto ma być jego widzem. Nie wiem, do kogo kierowały swój film twórczynie „Janosika. Prawdziwej historii”. Dla dzieci zbyt wiele tu mroku, okrucieństwa i seksu, dla dorosłych wprost przeciwnie. A sceny nocnych alkoholowo-erotycznych zabaw kojarzą się nieodparcie z cepelią w Skiroławkach (jeśli ktoś pamięta głośną przed laty powieść Nienackiego).
Film przedstawia dwa ostatnie lata życia Janosika. Wracając do domu z nieudanego powstania przeciwko Habsburgom, zostaje schwytany przez Austriaków i wcielony do armii. Będąc strażnikiem na zamku w Bytczy, pomaga w ucieczce rozbójnikowi Tomaszowi Uhorczikowi. Ten wykupuje go z wojska, z czasem wciąga do bandy i oddaje mu jej dowództwo.
Janosik nie pali się do tego. Nie dowiadujemy się, co skłoniło go do zamiany spokojnego juhasowania na niepewną, choć dającą ujście adrenalinie bandytkę. Może wojenne doświadczenia, może odrzucenie przez dziewczynę lub poczucie wolności. Bohater w interpretacji Václava Jirácka od początku nosi w sobie fatum tragicznego finału, uwydatnianego przez odrealnione wizje senne i urojenia. Pozostali zbójnicy, z wyjątkiem Huncagi, jedynego czarnego charakteru, są mało wyraziści, co podkreślają identyczne wąsy i fryzury.
[i]Polska, Słowacja, Czechy, Węgry 2009, reż. Agnieszka Holland, Kasia Adamik, wyk. Václav Jirácek, Ivan Martinka[/i]