Życie do sklejenia

Jeff Bridges w oscarowej roli w "Szalonym sercu" Scotta Coopera. W ten piątek film wchodzi na ekrany polskich kin

Publikacja: 28.04.2010 18:25

Jeff Bridges jako starzejący się piosenkarz country w "Szalonym sercu"

Jeff Bridges jako starzejący się piosenkarz country w "Szalonym sercu"

Foto: Imperial CinePix

"Pozbieraj swe szalone serce i spróbuj jeszcze raz" – śpiewa bohater tego filmu Bad Blake.

W 2009 r. nominację do Oscara dostał Mickey Rourke za rolę upadłego wrestlera w "Zapaśniku" Darrena Aronofsky'ego. W tym roku statuetka powędrowała do Jeffa Bridgesa, który w "Szalonym sercu" zagrał podnoszącego się z dna piosenkarza country. Kryzys zrobił swoje: na ekran wrócili ludzie złamani i pozbawieni nadziei, próbujący odbudować swoje życie.

[srodtytul]Zabijając samotność[/srodtytul]

Pod prowincjonalną kręgielnię podjeżdża rozklekotany samochód. Podstarzały facet w kowbojskim kapeluszu, ciężkim krokiem idzie w stronę drzwi. To Bad Blake, muzyk, który dni sławy ma dawno za sobą. Teraz grywa do kotleta dla podchmielonych typków kiwających się nad kuflami z piwem.

Pierwsza scena "Szalonego serca" jest kalką sekwencji z "Zapaśnika". Oba filmy opowiadają o ludziach, którzy wszystko stracili i żyją złudzeniami, zabijając niespełnienie i samotność hektolitrami alkoholu.

Bad Blake jest świadomy swego poniżenia. Kiedyś grał wielkie koncerty, przyciągał tłumy fanów. Dziś – jak sam mówi – ma 57 lat i dziesięć dolarów w kieszeni. A za sobą cztery małżeństwa, zerwane więzi z 28-letnim synem, którego ostatnio widział jako czterolatka. Spędza noce z przygodnymi, byle jakimi kobietami i wymyka się rano z pokojów nędznych moteli bez słowa pożegnania. Najlepsze, co może go spotkać, to support dla nowej gwiazdy country – chłystka, którego sam kiedyś uczył śpiewać. A kiedy agent robi mu wyrzuty, że spoczął na laurach, bo nie pisze nowych piosenek, krzyczy w słuchawkę telefonu: "Takiś mądry? To sam dymaj do Nowego Meksyku, graj w barze albo zasranej kręgielni, potem zrywaj się o piątej rano i zasuwaj kolejne 500 kilometrów, wysiadując w samochodzie hemoroidy, które bolą, jakbyś miał w dupie mrowisko".

Ale przychodzi moment, gdy Blake, jak wrestler Aronofsky'ego, będzie chciał się podnieść z upadku. Dzięki uczuciu do młodej dziennikarki.

[srodtytul]Niepełny happy end[/srodtytul]

"Zapaśnik" i "Szalone serce" powielają ten sam schemat. Aronofsky robił to ciekawiej, bo próbował przemycić refleksje na temat mechanizmów działających w show-biznesie i kruchości sławy. Scott Cooper ma mniejsze ambicje. Jego film przypomina kino familijne z budującym morałem. Na dodatek średnio wiarygodne, bo gwałtownie wybuchające uczucie dziewczyny samotnie wychowującej synka i zapijaczonego byłego gwiazdora jest w gruncie rzeczy mało przekonujące. Reżyser, robiąc film ku pokrzepieniu serc, nie zdecydował się na tragiczne zakończenie, jak Aronofsky. Ale i happy end jest tu niepełny. Wrestler walczył o godność, chciał odejść w blasku reflektorów. Blake nie tyle zwycięża, ile raczej idzie na kompromis z życiem. Po alkoholowym odwyku nie wraca na scenę, lecz pisze piosenki dla młodszego kolegi. Godzi się na rezygnację z marzeń w zamian za drobną stabilizację i kopertę z honorarium.

[srodtytul]Rola godna statuetki[/srodtytul]

"Szalone serce", jak wiele obrazów średniej klasy, miało od razu trafić na DVD. Producenci zdecydowali się wprowadzić je do kin, gdy zobaczyli kreację Jeffa Bridgesa. I mieli rację. Bridges wsącza w postać Blake'a gorycz człowieka świadomego przegranej. Ma też wielką zaletę: sam muzyk i zapalony gitarzysta świetne wykonuje piosenki country napisane przez T-Bone'a Burnetta i Stephena Brutona. I to właśnie Bridges, któremu doskonale partnerują Robert Duvall i Colin Farrell (też doskonale śpiewający), muzyka country oraz obrazy prowincjonalnej Ameryki są w "Szalonym sercu" najlepsze.

A czy wierzymy Blake'owi, że już nie sięgnie po butelkę, by zapić samotność? Czy rzeczywiście można posklejać złamane serce? Nie jestem pewna. Ale próbować trzeba.

[ramka] [srodtytul]Śpiewający aktorzy[/srodtytul]

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/468369,483364,7.jpg" style="border: 1px #808080 solid; float: left; margin-right: 8px"] [b]Bruce Willis [/b]

Karierę solową zaczął w 1987 roku od albumu "The Return of Bruno", w którym łączył blues z R&B. Piosenka z tej płyty "Respect Yourself" – zdobyła piąte miejsce na liście "Billboardu". Obecnie Willis śpiewa i gra na harmonijce ustnej w zespole The Bruce Willis Blues Band. Wydane przez niego albumy rozeszły się w nakładzie 4 milionów egzemplarzy. (rś)


[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/468369,483377,7.jpg" style="border: 1px #808080 solid; float: left; margin-right: 8px"] [b]Kevin Costner[/b]

Jego kariera aktorska przygasła. Za to rozwija się muzyczna. W 2007 roku debiutował koncertem w Nashville, stolicy muzyki country. Rok później wraz z zespołem The Modern West wydał płytę "Untold Truths". Jak podkreśla, śpiewa i gra na gitarze dzięki żonie, która zachęciła go do publicznych występów. Jego styl to americana – miks country, folku, rocka i czarnych brzmień. (rś)

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/468369,483380,7.jpg" style="border: 1px #808080 solid; float: left; margin-right: 8px"] [b]Russel Crowe[/b]

Ma duszę rockmana. W wywiadach mówi, że naprawdę czuje się sobą wtedy, gdy może dać czadu przed publicznością w zadymionych pubach. W połowie lat 90. związał się z rockową grupą 30 Odd Foot of Grunts. Jednak nie rozwinęli skrzydeł, nawet po zmianie nazwy na The Ordinary Fear of God. W 2005 roku Crowe porzucił kapelę i postawił na karierę solową. Bez sukcesów. (rś)

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/468369,483381,7.jpg" style="border: 1px #808080 solid; float: left; margin-right: 8px"] [b]Jamie Foxx[/b]

Jego kariera muzyczna rozkwitła po oscarowej roli Raya Charlesa w filmie "Ray" Taylora Hackforda (2004). Foxx rozpoczął wtedy współpracę z raperem Kanye Westem. Razem nagrali hiphopowy przebój "Gold Digger", który w 2005 roku zdobył pierwsze miejsce na liście "Billboardu". Na szczycie znalazł się również "Unpredictable", solowy album gwiazdora, który powstał w latach 2004 – 2005. (rś)

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/468369,483382,7.jpg" style="border: 1px #808080 solid; float: left; margin-right: 8px"] [b]Steven Seagal[/b]

Instruktor sztuk walki, buddysta, gwiazda kina akcji lat 90. W tych rolach Steven Seagal jest powszechnie znany. Jednak tylko jego najzagorzalsi fani wiedzą, że od czasu do czasu sięga po gitarę i komponuje piosenki będące mieszanką country bluesa i nurtu world music. Okazjonalnie występuje z zespołem Thunderbox. Tworzy również muzykę do filmów, w których gra (m.in. "W stronę słońca"). (rś)

"Pozbieraj swe szalone serce i spróbuj jeszcze raz" – śpiewa bohater tego filmu Bad Blake.

W 2009 r. nominację do Oscara dostał Mickey Rourke za rolę upadłego wrestlera w "Zapaśniku" Darrena Aronofsky'ego. W tym roku statuetka powędrowała do Jeffa Bridgesa, który w "Szalonym sercu" zagrał podnoszącego się z dna piosenkarza country. Kryzys zrobił swoje: na ekran wrócili ludzie złamani i pozbawieni nadziei, próbujący odbudować swoje życie.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP