— Jesteśmy bardzo dumni z filmów, które zaprezentujemy w tegorocznym konkursie – mówi dyrektorka festiwalu Tricia Tuttle. — Pokazują one szeroki wachlarz kina i oferują fascynujące spojrzenie na życie w różnych miejscach świata. Są w naszym programie intymne dramaty, które wymagają zrozumienia naszych ludzkich słabości i mocnych stron. Jest łagodna komedia, ale także najostrzejsza, najczarniejsza satyra. Są filmy, które oddają hołd wielkim osobowościom. Każde z tych dzieł niesie wspaniała rzemiosło jego twórcy. Nie możemy się doczekać, które z tych tytułów nagrodzi jury Todda Haynesa — mówi dyrektor festiwalu Tricia Tuttle
Są wśród nich tytuły bardzo oczekiwane, jak choćby dziejąca się w 1943 roku historia pisarza i librecisty Lorenza Harta — „Blue Moon” Richarda Linklatera z Ethanem Hawkem i Margaret Qualley w rolach głównych.
Czytaj więcej
Mel Gibson, Sylvester Stallone i Jon Voight zostali „ambasadorami” Donalda Trumpa do spraw Hollywood. Wcześniej atakował twórców filmu „Wybraniec", przypominającego, że mentorem Trumpa był Roy Cohn, kontrowersyjny prawnik, który zaczął karierę w czasach McCarthyzmu.
Niestrudzony meksykański filmowiec Michel Franco pokaże na Berlinale swój nowy film „Dreams”, w którym występują Jessica Chastain, a także Isaac Hernández i Rupert Friend. To opowieść o młodym tancerzu, który przyjeżdża do San Francisco mając nadzieję, że tam zrobi karierę wspierany przez swojego kochanka.
Berlinale: Które filmy mają szansę na Złotego Niedźwiedzia?
Stałym gościem wielkich europejskich festiwali stał się już Radu Jude. W Berlinie rumuński reżyser pokaże „Kontinenta 25”. Bohaterką jego nowego filmu jest komorniczka, która ma eksmitować z piwnicy domu bezdomnego mężczyznę. Rebeka Lenkiewicz zaprezentuje „Hot Milk” – historię matki i córki, które jadą do hiszpańskiego miasteczka na spotkanie z uzdrowicielem. Koprodukcją ukraińsko-luksembursko-holendersko-francuską jest „Znak czasu” Kateryny Gornostai o szkole, która funkcjonuje na ukraińskich terenach objętych wojną.