„Anatomia upadku”
Reż. Justine Triet. Wyk.: Sandra Huller, Samuel Theis.
Ta bolesna, superinteligentna wiwisekcja współczesnej rodziny dostała Złotą Palmę w Cannes i 5 Europejskich Nagród Filmowych, teraz ma pięć nominacji do Oscara. „Anatomię upadku” można nazwać kryminałem lub dramatem sądowym. Ale taka etykietka byłaby krzywdząca. To znakomite, niepokojące kino, głęboka opowieść o współczesnej moralności. Triet pyta czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść.
Dom we francuskich Alpach. I rodzina. Sandra jest z pochodzenia Niemką, odnoszącą sukcesy pisarką. Samuel – muzykiem i niespełnionym pisarzem. Jest też ich dziesięcioletni syn, który w wypadku stracił wzrok. Właśnie on wracając ze spaceru z psem, znajduje przed domem ciało ojca, który wypadł z okna na poddaszu. I nic się nie zgadza. Ślady krwi, położenie ciała, ogromny uraz głowy. Problem w tym, że w chwili tragedii nie było w domu nikogo poza Samuelem i Sandrą. A więc wypadek? Samobójstwo? Zbrodnia?
Czytaj więcej
„Diuna: Część druga” daje jeszcze więcej, niż obiecywała pierwsza część z 2021 r. Denis Villeneuve stworzył genialne widowisko, a Timothée Chalamet udowadnia, że jest świetnym, charyzmatycznym aktorem.
Kobieta zostaje oskarżona o morderstwo. Na sali sądowej dochodzi do wiwisekcji związku. Wychodzą na jaw zdrady Sandry, jej biseksualizm, ale też rodzi się pytanie czy nie ukradła ona kiedyś całych fragmentów nigdy nie dokończonej powieści męża? Rodzą się kolejne pytania: czy Samuel próbował już kiedyś popełnić samobójstwo? A przecież jest jeszcze Daniel, kompletnie przygnieciony rodzinną tragedią. Dużo zależy od jego zeznań. Widz nigdy prawdy nie pozna. Sam będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, jak doszło do tragedii.