Świat jest pełen niepokojów i początek Berlinale przebiega w tym roku pod dyktando polityki. Zaczęło się od afery, gdy kierownictwo na galę otwarcia zaprosiło dwóch działaczy ultraprawicowej, nacjonalistycznej partii AfD. Protest przeciwko temu podpisało kilka tysięcy niemieckich filmowców, krytyczne komentarze pojawiły się w mediach. Dyrektorzy Mariëtte Rissenbeek i Carlo Chatrian początkowo tłumaczyli, że zaproszeni politycy są członkami parlamentu, jednak ostatecznie zaproszenia wycofali.
Berlinale protestuje przeciwko partii AfD
W swoim oficjalnym oświadczeniu dyrektorzy festiwalu stwierdzili:
„Obecny dyskurs po raz kolejny pokazał wyraźnie, jak bardzo zaangażowanie na rzecz wolnego, tolerancyjnego społeczeństwa i sprzeciw wobec prawicowego ekstremizmu są częścią DNA Berlinale. Od dziesięcioleci festiwal opowiada się za wartościami demokratycznymi i sprzeciwia wszelkim formom prawicowego ekstremizmu. Świadczy o tym jego program filmowy. Festiwal wielokrotnie też podkreślał, że z zaniepokojeniem obserwuje nasilający się w Niemczech antysemityzm, niechęć do muzułmanów, mowę nienawiści oraz inne postawy antydemokratyczne i dyskryminujące. W wypowiedziach polityków AfD można znaleźć postulaty dotyczące jednolitego społeczeństwa, ograniczenia imigracji i masowych deportacji, treści homofobiczne i rasistowskie, a także ostry rewizjonizm historyczny i prawicowy ekstremizm”.
Dalej Chatrian stwierdził, że w świetle ujawnionych w ostatnich tygodniach jednoznacznie antydemokratycznych stanowisk poszczególnych polityków AfD, Berlinale postanowiło zająć jednoznaczne stanowisko wspierające demokrację.
Podczas konferencji prasowej przewodnicząca tegorocznego jury Lupita Nyong’o nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy wzięłaby udział w gali, gdyby zaproszenie dla AfD zostało utrzymane. Ale już niemiecki reżyser Christian Petzold stwierdził, że dziwi go, iż tysiące ludzi protestują przeciwko udziałowi kilku osób w uroczystości, a zapowiedziana na wieczór demonstracja sprawia, że ruch skrajnie nacjonalistyczny poczuje się znacznie silniejszy, niż jest w rzeczywistości.