Dwa lata temu Jakub Michalczuk zadebiutował błyskotliwym filmem „Teściowie”. „Miało cię nie być” to historia siedemnastolatki, która zachodzi w ciążę, ale nie jest gotowa, by urodzić dziecko. Nie udaje jej się sprowadzić z zagranicy leku powodującego poronienie, więc decyduje się na aborcję. W Czechach, bo tam takie zabiegi są legalne. Ale to kosztuje, a Marianna pieniędzy nie ma.
Dlatego nagle zjawia się u ojca, z którym nie utrzymywała przez lata kontaktów. Ten właśnie wychodzi na randkę i nie zamierza dla dawno niewidzianej córki rezygnować ze swoich planów. Dziewczyna czeka na jego powrót, a gdy rodzic nocą wraca – kradnie mu pieniądze i kartę. Tylko tyle od niego chce. Ale mężczyzna domyśla się prawdy i – pierwszy raz w życiu – próbuje córce pomóc w trudnej życiowej sytuacji. Jak? Tak jak umie. Zabiera ją do swoich kolejnych kochanek. Lekarka odmawia pomocy, profesorka feministka wygłasza jedynie pseudonaukowe tyrady, „dobry adres” da tylko sex workerka tańcząca rurze. Jednak podczas tej drogi, a potem jeszcze podróży samochodem do gabinetu ginekologa między ojcem i córką zaczyna się rodzić więź, jakiej nie zaznali.