Korespondencja z Cannes
„Anatomię upadku” Justine Triet można nazwać kryminałem lub dramatem sądowym. Ale każda etykietka byłaby dla tego filmu krzywdząca. Francuska reżyserka pokazała znakomite, niepokojące kino, opowiedziała o współczesnej moralności, o tym, co może kryć zwyczajna, wydawałoby się, świetnie prosperująca rodzina. Zapytała, czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść.
„Anatomia upadku”: Co się stało w domu w Alpach?
Rodzinny dom we francuskich Alpach. Sandra, z pochodzenia Niemka, jest odnoszącą sukcesy pisarką. Samuel – muzykiem i pisarzem niespełnionym. Mają dziesięcioletniego, ociemniałego syna Daniela. Ojciec nie odprowadził go kiedyś do szkoły i wtedy doszło do wypadku, w którym został uszkodzony nerw wzrokowy dziecka.
Czytaj więcej
Ciemnoskóre kobiety na skraju załamania nerwowego w filmach „Cztery córki” i „Banel i Adama”
Właśnie Daniel, wracając ze spaceru z psem, znajduje przed domem ciało ojca, który wypadł z okna na poddaszu. Nic się nie zgadza: ślady krwi, położenie ciała. Niejednoznaczne są wyniki sekcji zwłok. Mężczyzna ma ogromny uraz głowy – wszystko wskazuje na to, że nie był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Problem w tym, że w chwili tragedii nie było w domu nikogo poza Samuelem i Sandrą. A więc co? Wypadek? Samobójstwo? Zbrodnia?