„IO” Jerzego Skolimowskiego ma nominację do Oscara w kategorii filmu zagranicznego! To szóste wyróżnienie dla polskiego kina w ciągu ostatnich 15 lat. Poprzednie przypadły „Katyniowi” Andrzeja Wajdy, „W ciemności” Agnieszki Holland, „Bożemu Ciału” Jana Komasy oraz filmom Pawła Pawlikowskiego: „Ida” i „Zimna wojna”. Tylko „Ida” zamieniła nominację w statuetkę.
Teraz konkurentami doświadczającego niepokojów współczesnego świata osiołka Jerzego Skolimowskiego są: argentyńska „Argentyna, 1985” Santiago Mitre, belgijskie „Blisko” Lucasa Dhonta, irlandzka „The Quite Girl” i niemiecki „Na Zachodzie bez zmian” Edwarda Bergera, którego tylko cud mógłby pozbawić w tej kategorii Oscara.
W niespokojnych czasach ten film o bezsensie wojny stał się bardzo ważnym oscarowym graczem. Zebrał nominacje aż w dziewięciu kategoriach. Tyle samo co pokazujące konsekwencje odrzucenia „Duchy Inisherin” Martina McDonagha. Ale największym wygranym pierwszej tury głosowania jest „Wszystko wszędzie naraz” Daniela Kwana i Daniela Scheinerta – aż 11 nominacji. To historia właścicielki podupadającej pralni, która ma wstęp do alternatywnych rzeczywistości. Tam przeżywa życia, jakie mogły stać się jej udziałem, popełniając wciąż te same błędy.
Czytaj więcej
"IO", film Jerzego Skolimowskiego, został nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy.
Obecna edycja Oscarów jest szczególnie interesująca. Mijający rok był trudnym czasem podnoszenia się po pandemii. Globalne przychody ze sprzedaży biletów wyniosły w 2022 r. prawie 26 mld dolarów – 27 proc. więcej niż w roku poprzednim, ale aż 35 proc. mniej niż przed pandemią. Według firmy Gower Street oznacza roczną stratę w wysokości 14 mld dolarów dochodu brutto. Dlatego ciekawa jest konkurencja między kinem o ambicjach artystycznych a świetnie zrealizowaną komercją.