Oscary, które są najważniejszym wydarzeniem filmowym amerykańskim, zignorowały wojnę toczącą się w Ukrainie. Wielki festiwal europejski krzyczy „Chwała Ukrainie!”.
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, za pomocą wideołącza przekazał przesłanie uczestnikom rozpoczynającego się w Cannes 75. Festiwalu Filmowego. W przemówieniu mówił o związku jaki istnieje między filmem a rzeczywistością oraz o roli kina w czasie walki z III Rzeszą.
Na gali rozpoczynającej festiwal było jak w czasach przed pandemią. Tłumy przed Pałacem Festiwalowym, blichtr, błyski fleszy. Ale już na czerwonym dywanie dawało się zauważyć, że wiele gwiazd wybrało na ten upalny wieczór czarne suknie. Przypadek?
Podczas uroczystego otwarcia festiwalu, w sali Grande Theatre Lumiere artyści wielokrotnie manifestowali poparcie dla walczącej Ukrainy. Przede wszystkim na ekranie pojawił się Wołodymyr Zełeński. On, aktor, zaistniał w Cannes jako prezydent napadniętego, zranionego kraju. Do filmowców, gwiazd, widzów zwrócił się z apelem: „Kino nie może milczeć”.
Zełenski wygłosił bardzo emocjonalne przemówienie. Odwoływał się do filmów, przede wszystkim „Dyktatora” – wielkiego filmu Charliego Chaplina o Adolfie Hitlerze, w którym splatały się losy dwóch łudząco do siebie podobnych osób — dyktatora Adeniuda Hynkela, szykującego zagładę Żydom i marzącego o władzy nad światem oraz żydowskiego golibrody, który ucieka z obozu koncentracyjnego. Do historii kina przeszła scena, w której Hynke-Hitker tańczy z ziemskim globem.