Piękność z biblioteki

Na ekranie Jennifer Connelly najczęściej pojawia się w rolach kobiet nieszczęśliwych, desperacko walczących z przeciwnościami losu. Rekompensuje to sobie w życiu prywatnym: ma męża, którego zazdrości jej większość koleżanek, aktora Paula Bettany’ego, dwóch synów, a na półce z trofeami – Oscara za „Piękny umysł”

Publikacja: 25.06.2009 02:37

Jennifer Connelly

Jennifer Connelly

Foto: Materiały Promocyjne

39-letnia Amerykanka przyznaje, że mroczne role trochę ją zmęczyły. – Myślę, że to ma wpływ na sposób, w jaki jestem postrzegana – powiedziała w jednym z wywiadów. – Tymczasem nie jestem wcale osobą smutną. Po prostu tego typu bohaterki są według mnie ciekawym materiałem dla aktorki.

Connelly należy dziś do aktorskiej czołówki. Reżyser Walter Salles, z którym pracowała przy horrorze „Fatum”, nie szczędzi swojej gwieździe pochwał. Jego zdaniem Jennifer jest jak stradivarius – cudowne skrzypce, na których można zagrać wszystko. Ale ona sama mówi skromnie: – Kiedy jest się w branży przez tyle lat, muszą zdarzyć się zarówno sukcesy, jak i wpadki.

Do show-biznesu trafiła wcześnie, jako dziesięciolatka. Znajomi zachęcili ją, żeby spróbowała sił w agencji modelek. Jennifer spodobał się ten pomysł, przede wszystkim dlatego, że chciała podróżować i zwiedzać świat. Zaczęła występować w reklamach telewizyjnych i pojawiać się na okładkach kolorowych czasopism. Zagrała też m.in. w teledysku do piosenki Roya Orbisona. Dziś mówi, że to był koniec zwyczajnego dzieciństwa, ale jednocześnie początek niezwykłej przygody.

Urodziła się 12 grudnia 1970 roku w Catskill Mountains w stanie Nowy Jork. Jest jedynaczką. Ojciec działał w branży odzieżowej, matka była właścicielką sklepu z antykami, potem została fizykoterapeutką. Przez kilka lat rodzina mieszkała w Woodstock, ale Jennifer dorastała głównie w Brooklyn Heights w Nowym Jorku.

Dziś znowu mieszka na Brooklynie. Przeprowadzki do Los Angeles i popularnego wśród hollywoodzkich gwiazd, snobistycznego Beverly Hills nie planuje. – Nie wyobrażam sobie wychowywania tam dzieci – mówi. – Tu prowadzimy zwyczajne życie, korzystamy z metra albo chodzimy na piechotę. A w Hollywood to wygląda tak: piękna limuzyna wozi cię do pięknego domu, pięknej szkoły albo na spotkanie z przyjaciółmi, gdzie jedynym tematem rozmów są filmy, bo wszyscy pracują w branży...

Jako nastolatka Connelly była nieśmiała, typ raczej chłopczycy, na pewno nie lolitki. Uczyła się i pracowała, wolne chwile poświęcała zajęciom sportowym. Na rozrywki i życie towarzyskie czasu nie starczało. Dziś trochę tego żałuje. – Byłam okropnie sumienna, wszystko traktowałam do bólu poważnie. Rodzice siłą odrywali mnie od odrabiania lekcji i wysyłali do łóżka – śmieje się.

Gdy miała 13 lat, zagrała u Sergio Leone w „Dawno temu w Ameryce” (1984). Dwa lata później – w familijnym „Labiryncie” u boku Davida Bowie. Obie role zapowiadały wielki talent. Ale Connelly wciąż nie była przekonana, że swoją przyszłość zwiąże z aktorstwem. Nie chciała zaniedbać edukacji: na Yale wybrała kierunek literatura angielska, po dwóch latach przeniosła się na Uniwersytet Stanford, żeby studiować sztuki dramatyczne. – Spędzałam w bibliotece całe wieczory, chciałam pokazać, że nie jestem tylko lalką z reklam i mogę być bardzo dobrą studentką.

W końcu uznała, że praktyka ważniejsza jest od teorii. Rzuciła studia i całkowicie poświęciła się aktorstwu. Dziś twierdzi, że jest introwertyczką uprawiającą ekstrawertyczny zawód. W latach 90. grała dużo, ale nie wszystkie z tych ról zasługują jej zdaniem na uwagę, jak te w komedyjce „Szansa dla karierowicza” czy w „Życiu na gorąco”, gdzie pierwszy raz wystąpiła w scenie rozbieranej. Z czasem nauczyła się lepiej wybierać propozycje. Prawdziwy przełom, także w życiu prywatnym, nastąpił pod koniec lat 90. W 1997 roku urodziła syna Kaia – ze związku z fotografem Davidem Duganem. Poczuła, że odnalazła swoje miejsce.

Zaczęła dostawać role w ambitnych filmach: w 2000 roku wystąpiła w „Requiem dla snu” Darrena Aronofsky’ego w przejmującej roli narkomanki, którą nałóg zmusza do prostytucji. W tym samym roku można ją było oglądać także w melodramacie „Przebudzenie miłości” i biograficznym „Pollocku”.

Jednak największy triumf i prestiżowe nagrody, w tym Złoty Glob oraz statuetkę Oscara, przyniósł aktorce oparty na faktach „Piękny umysł” (2001) Rona Howarda, gdzie u boku Russella Crowe’a zagrała żonę chorego na schizofrenię Johna Nasha, genialnego matematyka, laureata Nagrody Nobla. Ten film był dla Connelly ważny jeszcze z innego powodu: na planie poznała miłość swojego życia i przyszłego męża – brytyjskiego aktora Paula Bettany’ego.

W 2003 roku pojawiła się w komiksowym „Hulku” i dramacie „Dom z piasku i mgły”. Wyszła za mąż za Bettany’ego i urodziła drugiego syna – Stellana.

Macierzyństwo najwyraźniej służy aktorce. Ostatnie lata są bowiem pasmem zawodowych sukcesów. Zagrała m.in. w amerykańskiej wersji japońskiego horroru „Fatum” (2005), thrillerze „Krwawy diament” (2006) i dramacie „Droga do przebaczenia” (2007). Spełniło się też wreszcie marzenie aktorki o roli w lżejszym repertuarze – wystąpiła w komedii „Kobiety pragną bardziej” (2009). Jest na fali.

[i]Fatum | 22.10 | TVP 1 | sobota[/i]

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP