Świetna rola Michaela Keatona ?w Birdmanie

?Świetną rolę Michaela Keatona w „Birdmanie” nazwano powrotem stulecia. Z pewnością warta jest Oscara - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 21.01.2015 19:18 Publikacja: 21.01.2015 19:07

Rola superherosa w wielkim przeboju kasowym czyni z aktora gwiazdę. Tylko ilu sezonów? Miłość tłumów bywa krucha, a etykietka Supermana, Batmana, Spidermana czy innego bohatera o nadludzkiej sile może się stać zawodową klątwą. Przekonał się o tym niejeden aktor, którego przytłoczyła legenda granej postaci.

Alejandro Gonzalez Inarritu, pochodzący z Meksyku twórca „Amores perros", na dobre już zadomowił się w Stanach. W „Birdmanie" pokazuje z bliska amerykański show-biznes i ludzi, którzy dostają się w jego tryby.

Bohater filmu, aktor Riggan Thompson, zyskał sławę dzięki roli Człowieka Ptaka w kinie akcji. Ale seria się skończyła, a nowe, ciekawe propozycje nie nadchodziły.

Zrozumieć siebie

Po latach Thomson próbuje więc zetrzeć z siebie wizerunek faceta unoszącego się na skrzydłach nad Nowym Jorkiem i wystawia na Broadwayu sztukę według opowiadań Raymonda Carvera. Przytłacza go jednak przegrane życie prywatne, lęk o córkę narkomankę, a przede wszystkim tamta sława, która uczyniła z niego półboga, ale też wepchnęła w zawodowy kanał, zaszufladkowała, nie pozwoliła pójść dalej i rozwijać się.

„Birdman" to historia człowieka, który próbuje wrócić na szczyt, ale też określić wreszcie samego siebie. Zrozumieć, kim jest. Ale to jest również opowieść o smaku sławy, którego raz doświadczywszy, nie można zapomnieć. O budowaniu wokół siebie iluzji.

W filmie Inarritu rzeczywistość gwiazdora zaczyna mieszać się z fikcją, prawdziwe życie z wytworami wyobraźni. To wszystko może głęboko człowieka poruszyć, zrodzić depresję. Co chce zrobić Thomson, stając na szczycie nowojorskiego wieżowca? Polecieć jak ptak, znów poczuć w sobie moc faceta, który odwraca losy świata, czy popełnić samobójstwo? A może jedno i drugie?

Smaku dodaje filmowi fakt, że w głównej roli występuje tu Michael Keaton, który ćwierć wieku temu zyskał popularność jako Batman w filmach realizowanych przez Tima Burtona.

Potem losy tego aktora układały się różnie. Walczył, zagrał kilka ciekawych ról, ale nie utrzymał się na hollywoodzkim Olimpie. Jak Birdman.

Sam Michael Keaton zaprzecza, że gra siebie, ale Alejandro Gonzalez Inarritu nie ukrywa, dlaczego zaproponował mu tę rolę.

– Kiedy dałem mu scenariusz, spytał, czy to żart – wspomina reżyser. – Dopiero po długiej rozmowie zgodził się zagrać. A ja wiedziałem, że nikt inny nie zrobiłby tego tak jak on. Bo kto lepiej wie, co dla aktora oznacza kultowa rola? Kto lepiej rozumie sytuację artysty, do którego przylgnęła etykieta superbohatera?

Keaton, podstarzały i trudny do poznania, rzeczywiście gra „z trzewi", ani przez chwilę nie dystansując się od swojego bohatera. I tworzy brawurową kreację. Ma za nią nominację do Oscara i duże szanse na statuetkę. Recenzent „Variety" nazwał jego rolę powrotem stulecia.

Alejandro Gonzalez Inarritu nie opowiada jednak typowo hollywoodzkiej anegdoty. Zrobił film o współczesnej popkulturze. O gwiazdach, które są na szczycie, a za chwilę mogą spaść na dno. O świecie pełnym ambicji i jeszcze większych rozczarowań. Co chwilę przypomina, że choć bohater filmu jest fikcyjny, cała historia nie odbiega daleko od prawdy.

Zrozumieć świat

Swojego bohatera Inarritu wtłacza w realne układy. Thompson-Birdman opowiada, jak lecąc samolotem z George'em Clooneyem, zastanawiał się, który z nich – w razie katastrofy – byłby na czołówkach gazet. Z ekranu czasem padają prawdziwe nazwiska gwiazd – Ryana Goslinga, Michaela Fassbendera, Jeremy'ego Rennera, Roberta Downeya Jr. Inarritu idzie jednak dalej. – Chciałem pokazać walkę z własnym ego i iluzoryczność sukcesu – twierdzi. – To może przytrafić się każdemu człowiekowi, każdego dnia.

Aktorzy wspominają, że gdy rozmawiał z nimi o „Birdmanie", od razu zaznaczał, iż to nie jest film o artystach, tylko o ludziach, którzy w pewnym momencie życia dochodzą do wniosku, że stali się kimś zupełnie innym, niż pragnęli być. Albo upadli i próbują odzyskać wiarę w siebie. Zrobić coś, dzięki czemu będą z siebie dumni.

Nie bez powodu bohater Inarritu wystawia sztukę opartą na prozie Carvera „What We Talk About When We Talk About Love". Jej bohaterowie chcą być kochani równie rozpaczliwie jak bohaterowie filmu Inarritu.

Dziewięć nominacji

„Birdman" jest też filmem o zmieniającej się Ameryce. Coraz bardziej sfrustrowanej i agresywnej. Tu nie ma nieustannego: „keep smiling" i poklepywania się po ramieniu. W teatralnej garderobie może dojść do bójki aktorów, a córka Thompsona, która niedawno skończyła odwyk i pracuje jako asystentka ojca, wykrzyczy mu, że on nic nie wie o współczesnym świecie, o drogach osiągania popularności, o portalach społecznościowych, Facebooku. A bez tej wiedzy trudno dzisiaj myśleć o karierze w show-biznesie.

„Birdman" dostał dziewięć nominacji do Oscara. To kolejny dowód na to, że członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej tęsknią za dobrym, artystycznym kinem stawiającym mocne społeczne diagnozy. I nie boją się krytyki, nawet jeśli dotyczy ich samych.

Dzisiaj widzowie od górnolotnych haseł wolą prawdę. Bo od niej można się odbić i próbować wstać. Tak jak próbuje Birdman.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu