Wyrafinowany film o samotnej wampirzycy

„O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" to perełka wykorzystująca klasyczne motywy kina i popkultury.

Aktualizacja: 11.08.2015 07:35 Publikacja: 10.08.2015 21:12

Sensacją ubiegłorocznego Sundance, największego w USA festiwalu kina niezależnego, był czarno-biały horror „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" zrealizowany przez urodzoną w Wielkiej Brytanii, lecz od dzieciństwa mieszkającą i pracującą w USA Irankę Anę Lily Amirpour. To jej pełnometrażowy debiut nazwany nie bez racji „pierwszym irańskim wampirycznym spaghetti westernem".

Kalifornijskie miasteczko Taft, niegdyś prężny, dziś niemal opustoszały ośrodek przemysłu naftowego, zagrało irańskie Bad City, wyludnione, położone gdzieś na pustyni, moralnie zepsute i bliskie Sin City z filmowych komiksów Franka Millera i Roberta Rodrigueza.

Grają wyłącznie aktorzy o irańskich korzeniach, prowadząc dialogi w języku perskim. Ale ekranowemu Iranowi bliżej jest do klimatów westernu. To świat wypreparowany, także za sprawą wysmakowanych zdjęć operatora Lily'ego Vincenta, jakby poza czasem.

Tam właśnie mieszka stylizujący się na Jamesa Deana (biały podkoszulek, skórzana kurtka, papieros i zawadiackie spojrzenie spod grzywki) Arash (Arash Marandi). Dokładnie policzył, że ciężko pracował aż 2191 dni, by zrealizować marzenie życia: kupno oldschoolowego amerykańskiego krążownika szos.

Gdy uzależniony od narkotyków ojciec bohatera (Marshall Manesh) zadłużył się u bezwzględnego dilera Saeeda (Dominic Rains), zabrał synowi ukochany samochód.

Pragnąc odzyskać wóz, Arash przemierza nocą wyludnione ulice. Na swojej drodze napotka m.in. tytułową bezimienną dziewczynę (Sheila Vand) w czarnej burce-pelerynie i z pomalowaną na biało twarzą, która – jak co noc – wyruszyła na deskorolce na łowy, szukając kolejnej ofiary.

Mimo niepozornego wyglądu nastolatka słuchająca samotnie płyt Lionela Richiego jest łaknącym świeżej krwi wampirem. Spotkanie z nią na zawsze odmieni jego los.

Fani tanich i krwawych horrorów zalewających ekrany mogą się poczuć filmem Amirpour rozczarowani. Krwi nie jest tu za wiele, zresztą na czarno-białej taśmie nie robi wrażenia. Do tego akcja toczy się leniwie. „O dziewczynie..." to przede wszystkim propozycja dla widzów, którzy lubią zabawy twórców filmowymi gatunkami, którzy zapożyczają z dorobku poprzedników czy popkulturowych ikon.

W przypadku Amirpour to wspomniany już Miller, David Lynch, Sergio Leone, James Dean czy Clark Gable.

Sensacją ubiegłorocznego Sundance, największego w USA festiwalu kina niezależnego, był czarno-biały horror „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" zrealizowany przez urodzoną w Wielkiej Brytanii, lecz od dzieciństwa mieszkającą i pracującą w USA Irankę Anę Lily Amirpour. To jej pełnometrażowy debiut nazwany nie bez racji „pierwszym irańskim wampirycznym spaghetti westernem".

Kalifornijskie miasteczko Taft, niegdyś prężny, dziś niemal opustoszały ośrodek przemysłu naftowego, zagrało irańskie Bad City, wyludnione, położone gdzieś na pustyni, moralnie zepsute i bliskie Sin City z filmowych komiksów Franka Millera i Roberta Rodrigueza.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów