Stacja NBC szykuje się na to wydarzenie od kilku miesięcy. Już w lecie nagrywała sceny z mistrzynią nart, by historia spodziewanego sukcesu miała odpowiednie tło. Lindsey usłyszała nawet: – Zrobimy z ciebie Michaela Phelpsa.
Ucieszyła się. Od małego uczono ją, że praca i poświęcenie dają rezultaty. Wychowywała się w Burnsville, na południowych przedmieściach Twin Cities w Minnesocie. Miała trzy lata i już stała na nartach w ośrodku Buck Hill. Została oddana pod opiekę Ericha Sailera, trenera, który znalazł kilka amerykańskich gwiazd, wśród nich slalomistkę Kristinę Koznick.
Nauczyła się szybko, że zgoda na trudne ćwiczenia oznacza kubek gorącej czekolady i dodatkowego pączka. Trener stwierdził talent, rodzice uznali, że z siedmioletnią córką trzeba jechać tam, gdzie szansa rozwoju jest jeszcze większa – do Vail w Kolorado.
Mała Lindsey, z domu Kildow, wygrała wkrótce we Włoszech prestiżowe zawody dziecięce Trofeo Topolino – jako pierwsza i jedyna amerykańska dziewczynka. Przestała chodzić do szkoły, to nauczyciele przychodzili do niej, gdy wracała z kolejnych wyjazdów. Miała 16 lat, gdy wystartowała w pierwszych zawodach Pucharu Świata. Pojechała na igrzyska w Salt Lake City i była szósta w kombinacji. Pod skrzydła wzięła ją firma Red Bull, która dla zdolnych sportowców miała specjalny program wsparcia.
Modelowa kariera zacięła się tylko raz, gdy trzeba było sobie poradzić z problemami w rodzinie. Wczesną karierą Lindsey kierował ojciec, były narciarz Alan Kildow. Popełniał wszystkie błędy zbyt ambitnych sportowych rodziców: za głośno krzyczał, gdy coś szło nie tak, za bardzo naciskał przed ważnymi startami, zbyt długo chciał kontrolować każdy aspekt życia córki.