Niewielka stłuczka, a samochód do kasacji

Ubezpieczyciele inaczej wyceniają szkody w aucie wtedy, gdy płacą za naprawę, a inaczej wtedy, gdy szkodę traktują jako całkowitą. Klienci na tym tracą.

Publikacja: 17.10.2013 12:59

Z punktu widzenia poszkodowanego ustalenie, czy szkoda jest całkowita, czy częściowa, ma zasadnicze znaczenie, gdyż decyduje o sposobie wyliczenia odszkodowania, a co za tym idzie – o jego wysokości. W przypadku szkody częściowej towarzystwo pokrywa koszty naprawy na podstawie rachunków bądź przedłożonego kosztorysu. Jeżeli zaś wylicza odszkodowanie metodą szkody całkowitej, to wypłaca kwotę stanowiącą różnicę między wartością rynkową samochodu przed wypadkiem a wartością pozostałości.

W komunikacyjnym ubezpieczeniu OC o szkodzie całkowitej można mówić wtedy, gdy przewidywane koszty naprawy uszkodzonego w wypadku auta przekraczają 100 proc. wartości pojazdu sprzed wypadku albo gdy koszt naprawy przekraczałby wartość pojazdu w dniu likwidacji szkody. Z kolei szkoda częściowa jest wtedy, gdy uszkodzony pojazd nadaje się do naprawy, a jej koszt nie przekracza wartości ustalonego przez towarzystwo odszkodowania.

Wartość aut w dół, koszty naprawy w górę

Potraktowanie szkody jako całkowitej pozwala ubezpieczycielom na wypłatę niższego odszkodowania niż wtedy, gdy szkoda jest częściowa. Dlatego towarzystwa chętnie rozliczają szkody tą metodą, szczególnie gdy naprawa jest kosztowna.

Na przykład jeżeli wartość samochodu przed wypadkiem wynosiła 20 tys. zł, wartość wraku to 10 tys. zł, a koszty naprawy 15 tys. zł, to w przypadku rozliczania szkody jako całkowitej ubezpieczyciel wypłaciłby 10 tys. zł, a jako częściowej – 15 tys. zł.

Żeby szkoda mogła być uznana za całkowitą, niekiedy towarzystwa stosują niekorzystne dla klientów wyliczenia. Zdarza się na przykład, że obniżają wartość auta przed wypadkiem. W takiej sytuacji poszkodowany może się stosunkowo łatwo bronić. Powinien wykazać, że wartość samochodu była wyższa. Dowodem może być wycena sporządzona przez niezależnego rzeczoznawcę samochodowego bądź inny dokument potwierdzający wyższą wartość pojazdu przed szkodą; może to być np. wydruk z wynikami aukcji na portalu aukcyjnym, gdzie był wystawiony pojazd o identycznych parametrach.

Innym niekorzystnym dla klientów zabiegiem przy wycenie szkody jest zawyżanie kosztów naprawy. Zdarza się na przykład, że pracownik towarzystwa wpisuje elementy, które nie zostały uszkodzone, na listę nienadających się do użytku. Naganną praktyką jest też stosowanie maksymalnych stawek serwisowych i cen części od dilera przy wycenianiu kosztów naprawy starszych samochodów. Łatwo prowadzi to do wyliczenia, że naprawa jest ekonomicznie nieopłacalna.

Różne stawki

W skrajnych przypadkach pojawiają się dwa kosztorysy dotyczące tej samej szkody: jeden pozwalający zakwalifikować szkodę jako całkowitą, drugi – jako częściową.

W pierwszym kosztorysie towarzystwo bierze pod uwagę wysokie stawki za roboczogodziny i wysokie ceny części, wykazując, że auta nie warto naprawiać. Kiedy jednak klient wykaże, że naprawa jest uzasadniona (np. udowodni,  że wartość auta sprzed szkody była wyższa), szkoda jest rozliczana jako częściowa. I wtedy do ustalenia odszkodowania brane są średnie bądź niskie stawki za roboczogodziny oraz tańsze zamienniki części, choć zniszczone zostały części oryginalne z logo producenta. Inną praktyką jest pomniejszanie wartości części o stopień ich zużycia (amortyzacja).

Problem z wrakiem

W przypadku szkody całkowitej przysługuje nam odszkodowanie w takiej wysokości, żeby możliwy był zakup pojazdu tej samej marki, typu, z tego samego roku produkcji, o takim samym przebiegu itd. Ale pojawia się problem związany z wrakiem. Ponieważ odszkodowanie nie może być wyższe niż wartość szkody, od kwoty pozwalającej na zakup podobnego pojazdu odlicza się wartość wraku, jaki pozostał poszkodowanemu. Rzadko zdarza się, że towarzystwo przejmuje pozostałość auta i wypłaca odszkodowanie w pełnej kwocie.

Niestety, ubezpieczyciele niejednokrotnie zawyżają wartość wraku. Wyceniają go na taką kwotę, za jaką sprzedaż jest praktycznie niemożliwa. Równocześnie zaniżają wartość samochodu przed wypadkiem. W takiej sytuacji uzyskane odszkodowanie nie wystarcza na sfinansowanie zakupu samochodu o wartości porównywalnej ze zniszczonym.

Jeżeli poszkodowany nie znajdzie nikogo, kto odkupi od niego wrak za cenę wskazaną przez towarzystwo, powinien poinformować o tym ubezpieczyciela i poprosić o wskazanie miejsca, gdzie sprzedaż na takich warunkach będzie możliwa. Jeżeli zakład ubezpieczeń nie wskaże odpowiedniego miejsca, powinien obniżyć wartość pozostałości i wypłacić różnicę. Gdy tego nie zrobi, klientowi pozostaje złożenie reklamacji, skarga do rzecznika ubezpieczonych, a w ostateczności droga sądowa.

Niekorzystne dla klienta praktyki – przykład

I etap sprawy: Poszkodowany otrzymał od ubezpieczyciela rozliczenie, zgodnie z którym wartość pojazdu przed szkodą wynosiła 19 700 zł, pozostałość pojazdu 9295 zł, a należne odszkodowanie 10 405 zł (różnica między wartością auta sprzed szkody a wartością pozostałości). Zakład ubezpieczeń ustalił, że koszty naprawy wynoszą 19 971,60 zł, czyli więcej niż wartość samochodu przed szkodą. Zatem zadecydował, że rozliczy szkodę jako całkowitą. W kosztorysie uwzględniono ceny oryginalnych części. Przyjęto, że stawka za roboczogodzinę wynosi 140 zł.

II etap:  Poszkodowany odwołał się. Wskazał, że nie zgadza się z wyceną wartości pojazdu przed wypadkiem. Według niego wartość ta została zaniżona. Okazało się, że nie uwzględniono dodatkowego wyposażenia auta. Gdy zostało to zrobione, wartość samochodu wzrosła do 27 900 zł  (poszkodowany dysponował wyceną niezależnego rzeczoznawcy).

III etap: Poszkodowany otrzymał pismo z nowym kosztorysem. I ze zdumieniem stwierdził, że są tam podane zupełnie inne koszty naprawy. Tym razem wynosiły one 11 952,90 zł. Szkoda była więc częściowa (przypomnijmy wartość samochodu: 27 900 zł). Auto powinno być naprawione za odszkodowanie w wysokości 11 952,90 zł. W kosztorysie były wzięte pod uwagę ceny części zamiennych (intercars, saint gobain), urealnione o 20 proc., oraz stawka za roboczogodzinę 50 zł.

IV etap: Poszkodowany odwołał się po raz kolejny. Wskazał, że ubezpieczyciel powinien wypłacić odszkodowanie na podstawie pierwotnie ustalonych i uznanych kosztów naprawy w wysokości 19 971,60 zł (części oryginalne i bez potrąceń). Towarzystwo nie uwzględniło odwołania.  Jak widać, ubezpieczyciele potrafią manipulować wyliczeniami, żeby uzyskać korzystny dla siebie wynik i wypłacić jak najmniejsze odszkodowanie. Celowo zaniżają wartość pojazdu, a później przedstawiają nowy kosztorys, aby odszkodowanie wynosiło podobną kwotę, jaka była wcześniej zaplanowana. W tym przypadku odszkodowanie powinno wynieść 19 971, 60 zł (przy maksymalnych stawkach za roboczogodzinę).

źródło: Rzecznik Ubezpieczonych

W autocasco decyduje umowa

? W autocasco jest inaczej niż w ubezpieczeniu OC. Tutaj otrzymujemy to, na co zdecydowaliśmy się, podpisując umowę. Generalnie im tańsza polisa, tym na mniej możemy liczyć.

? Częścią umowy są ogólne warunki ubezpieczenia (OWU). Znajdziemy w nich definicje szkody całkowitej. Zazwyczaj ze szkodą taką mamy do czynienia wówczas, gdy koszty naprawy zostają wycenione na 60–80 proc. wartości pojazdu sprzed wypadku (najczęściej jest to 70 proc.). Warto więc przeczytać OWU przed podpisaniem umowy. Wtedy będziemy wiedzieli, czego możemy się spodziewać w razie szkody.

? Przy szkodzie całkowitej likwidowanej z autocasco, podobnie jak w przypadku OC, klient otrzyma różnicę między wartością rynkową pojazdu sprzed szkody a wartością wraku.

? Wartość auta przed wypadkiem nie musi być równa sumie ubezpieczenia. Zazwyczaj wartość ta jest niższa niż w momencie podpisywania umowy z towarzystwem.

? Jeśli chodzi o koszty naprawy mające znaczenie przy określaniu, czy naprawa samochodu jest opłacalna, to powinny one odpowiadać kosztom przywrócenia pojazdu do stanu sprzed wypadku. Zasady wyliczania są określone w OWU.

? Zdarza się, że  towarzystwa według innych stawek obliczają, czy szkoda jest całkowita, czy częściowa, a według innych ustalają wysokość odszkodowania, gdy auto nadaje się do naprawy. Oczywiście w drugim przypadku stosowane są niższe stawki.

? W ubezpieczeniu autocasco także zdarzają się nieprawidłowości przy likwidacji szkód, takie jak zaniżanie wartości pojazdu w stanie nieuszkodzonym, zawyżanie wartości wraku, nieprawidłowe oszacowanie kosztów naprawy.

Marcin Bielecki, Biuro Rzecznika Ubezpieczonych

Zgodnie z utrwaloną linią orzecznictwa Sądu Najwyższego przyjmuje się, że w przypadku komunikacyjnego OC szkoda całkowita występuje wtedy, gdy koszty naprawy przekraczają 100 proc. wartości pojazdu przed szkodą lub gdy ze względów bezpieczeństwa pojazd nie powinien być naprawiany. W przypadku wystąpienia szkody całkowitej odszkodowanie należne poszkodowanemu powinno odpowiadać wartości pojazdu przed szkodą, z tym że ubezpieczyciel wypłaca różnicę między wartością pojazdu przed i po szkodzie, a pozostałą część poszkodowany uzyskuje ze sprzedaży zniszczonego pojazdu. Konstrukcja koncepcji szkody całkowitej powoduje, że w większości przypadków jest to dla ubezpieczycieli najbardziej opłacalny sposób likwidacji szkody. Oczywiste jest, że dla poprawności takiego rozliczenia szkody w majątku istotne znaczenie mają prawidłowe ustalenia dotyczące wartości pojazdu przed szkodą, wartości pozostałości oraz poprawne ustalenie wysokości kosztów naprawy. Niestety, wciąż powtarzają się sytuacje, że ubezpieczyciele zaniżają wartość pojazdów używanych (a jednocześnie ustalają koszty hipotetycznej naprawy na maksymalnie wysokim poziomie), dążąc tym samym do wykazania, że szkoda jest całkowita. Natomiast jeżeli szkoda jest częściowa, zazwyczaj ubezpieczyciel przedstawia odmienny kosztorys, który uwzględnia wyłącznie tańsze części (często słabszej jakości) i niższe od średnich na rynku stawki robocizny. Skala problemów z likwidacją szkód całkowitych wciąż jest znaczna i niepokojąca. Cieszy natomiast rosnąca świadomość poszkodowanych w zakresie przysługujących im praw.

Z punktu widzenia poszkodowanego ustalenie, czy szkoda jest całkowita, czy częściowa, ma zasadnicze znaczenie, gdyż decyduje o sposobie wyliczenia odszkodowania, a co za tym idzie – o jego wysokości. W przypadku szkody częściowej towarzystwo pokrywa koszty naprawy na podstawie rachunków bądź przedłożonego kosztorysu. Jeżeli zaś wylicza odszkodowanie metodą szkody całkowitej, to wypłaca kwotę stanowiącą różnicę między wartością rynkową samochodu przed wypadkiem a wartością pozostałości.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego