Analitycy domów maklerskich przygotowujący rekomendacje w dwóch ostatnich miesiącach 2012 roku w zdecydowanej większości optymistycznie oceniali przyszłą sytuację na warszawskiej giełdzie (przyjmuje się, że rekomendacja jest wydawana na kolejne 12 miesięcy, choć w tym czasie może być modyfikowana). Z rekomendacji wynikało, że 2013 r., podobnie jak poprzedni, będzie udany dla inwestorów. Ceny docelowe akcji spółek z pozytywnymi rekomendacjami („kupuj", „akumuluj", „neutralnie") sugerowały, że posiadacze tych papierów zarobią średnio około 14 proc. Rzeczywistość okazała się dużo lepsza. Kursy tych akcji wzrosły przeciętnie o ponad 28 proc.
Dość wyraźnie poprawiła się też skuteczność rekomendacji. Z zebranych przez nas danych wynika, że walory prawie dwóch trzecich spółek polecanych przez analityków przyniosły zyski. Bardziej z rzeczywistością rozjechały się oceny negatywne. A to dlatego, że generalnie na warszawskiej giełdzie mieliśmy trend rosnący. Skuteczność rekomendacji typu „sprzedaj", „niedoważaj" wyniosła około 56 proc.
Z analizy wszystkich zbadanych przez nas rekomendacji wynika, że tym razem ponad 60 proc. z nich było trafne. We wcześniejszych tego typu analizach wskaźnik ten wynosił około 55 proc.
Nie zmienia to faktu, że raporty analityków powinny być traktowane jako uzupełnienie własnej opinii inwestora na temat danej spółki. W żadnym razie nie mogą być głównym kryterium wyboru akcji. Bo przecież nie ma stuprocentowo pewnych prognoz. Na rekomendacjach fachowców też można się sparzyć. Przykładów takich jest wiele. Wystarczy wymienić akcje Kopeksu, Kernela, KGHM czy JSW. Wszystkie rok temu były dobrze oceniane przez analityków, a dziś ich ceny są o 40–50 proc. niższe. Z kolei jeśli ktoś kierując się raportem Ipopemy sprzedał akcje Budimeksu, dziś pewnie jest do rekomendacji zrażony, bo papiery te podrożały o ponad 120 proc.
Spośród 22 instytucji, które pod koniec 2012 r. wydały co najmniej trzy rekomendacje, najlepiej wypadł Dr. Kalliwoda Research. Gdybyśmy wtedy kupili polecane przez tę firmę akcje, nasz przeciętny zysk sięgnąłby 110 proc. Analitycy stawiali między innymi na papiery spółek z sektora medycznego: Enel-Med. i Polmed, które dziś są droższe odpowiednio o 150 i 90 proc.