Takie pytanie sobie zadawałem, jadąc chevroletem volt. Wskaźniki pokazywały zasięg 40 km, a przy ładowaniu 200-kilogramowych akumulatorów silnikiem spalinowym jeszcze 400 km. Samochód poruszany silnikiem elektrycznym jechał bezgłośnie i, mijając pieszych, obawiałem się, że któryś z nich może wejść prosto pod koła.
Dlatego samochód wydający podczas ruszania dźwięk podobny do statku kosmicznego z filmu s.f. jest całkiem prawdopodobny. Elektryczne auta będą wyposażone w głośniki emitujące ostrzegawcze sygnały.
W Europie do 2013 r. koncerny samochodowe wprowadzą do sprzedaży (czasem wynoszącej zaledwie kilkadziesiąt sztuk) co najmniej 15 elektrycznych modeli. Jednak nie jest pewne, czy elektryczne auta mają zapewnioną przyszłość.
– Rozwijamy równolegle różne technologie, bo nie możemy wszystkich jajek wsadzać do jednego koszyka. Co zrobimy, jeśli np. Chiny lub Londyn nagle zakażą wpuszczania aut z silnikami spalinowymi albo też okaże się, że spadły ceny ropy i po samochody z silnikami spalinowymi ustawiają się kolejki? – tłumaczy wiceprezes sprzedaży grupy BMW Ian Robertson.
Taka strategia jest kosztowna – tylko europejskie marki rocznie wydają 30 mld euro na badania nad nowymi technologiami dotyczące głównie układów napędowych i materiałów, które umożliwią spełnienie przyszłych norm. A te są coraz bardziej wyśrubowane.