Greckie władze zaczynają batalię, która ma pokazać, że dotrzymały wyborczej obietnicy i walczą o złagodzenie surowych warunków międzynarodowej pomocy ratującej kraj przed bankructwem. Premier Antonis Samaras spotka się dziś w Atenach z szefem eurogrupy Jean-Claude'em Junckerem i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso, których ma namawiać do przyznania Grecji dodatkowych dwóch lat na przeprowadzenie kluczowych reform. W piątek po raz pierwszy wyruszy z oficjalną podróżą do Berlina na rozmowy z kanclerz Angelą Merkel, a w sobotę będzie zabiegał w Paryżu o poparcie prezydenta Francois Hollande'a.
Unia łagodzi ton
Po wielu miesiącach ostrzeżeń i apeli pod adresem Aten, aby nie liczyły na kolejne ulgi i wypełniały złożone obietnice, UE zaczyna mięknąć. Zmianę tonu widać najwyraźniej w Niemczech i Finlandii, które najgłośniej domagały się od Greków bolesnych reform w zamian za miliardy euro pomocy.
Jeszcze w zeszłym tygodniu szef fińskiej dyplomacji otwarcie przyznawał, że jego kraj poważnie liczy się z wyjściem Grecji ze strefy euro. We wtorek fiński prezydent ostrzegał, że taki scenariusz nie uratuje wspólnej waluty.
– Nie ma szybkich i łatwych metod na zakończenie kryzysu. UE musi użyć całej swej mocy, aby rozwiązać problemy. Wyjście jednego kraju ze strefy euro nie jest dobrą metodą – stwierdził prezydent Sauli Niinistoe.
Sygnały o możliwym kompromisie płyną też z kręgów kanclerz Angeli Merkel, która do niedawna wykluczała ustępstwa wobec Grecji. Berlin za wszelką cenę chce jednak pokazać, że Ateny nie mogą liczyć na kolejne pieniądze ani odroczenie reform. Możliwe jest za to pewne złagodzenie warunków w ramach już zawartych porozumień.