Propozycję wysłania europejskich sił pokojowych na Ukrainę forsują Wielka Brytania i Francja, przychylnie odnosi się do niej prezydent USA Donald Trump, ale kategorycznie odrzuca ją Rosja. Moskwa przekonuje, że nie zgodzi się na to, by na Ukrainie pojawili się żołnierze z krajów należących do NATO, niezależnie od tego, w jakim charakterze by się tam pojawili.
Ponad 30 państw chce stworzyć siły pokojowe na Ukrainie. „Pewna liczba krajów chce wysłać żołnierzy”
Brytyjski premier zapowiedział, że w czwartek spotkają się szefowie Sztabów Generalnych państw zachodnich, którzy będą omawiać „fazę operacyjną” ochrony Ukrainy przez siły pokojowe w sytuacji, gdyby doszło do jakiegoś porozumienia z Rosją kończącego walki nad Dnieprem.
Czytaj więcej
- Donald Trump przekona się na własnej skórze, że nie dogada się z Władimirem Putinem - uważa gen. Roman Polko. Zdaniem byłego dowódcy GROM celem ostatecznym Rosji nie są tylko zdobycze terytorialne na Ukrainie, ale wyparcie Stanów Zjednoczonych z Europy.
Mówiąc o ponad 30 państwach tworzących „koalicję chętnych”, rzecznik Keira Starmera podkreślił, że ich wkład w tworzenie takich sił będzie zróżnicowany (np. Polska, która uczestniczy w rozmowach na ten temat, nie zamierza wysyłać żołnierzy nad Dniepr, ale oferuje wsparcie logistyczne dla sił pokojowych). Zapewnił jednak, że siły wyasygnowane przez państwa składające się na „koalicję chętnych” będą znaczące. Jednocześnie zaznaczył, że pewna liczba krajów zamierza wysłać żołnierzy na Ukrainę, a „większa grupa zamierza wnieść wkład w inny sposób”.