„Rzeczpospolita": Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, za pośrednictwem sieci społecznościowych, zaproponował premierowi Donaldowi Tuskowi spotkanie na granicy. Dlaczego władze w Kijowie zdecydowały się na tego typu komunikację? Trudno wyobrazić sobie, by w podobny sposób premier Polski kontaktował z np. prezydentem Francji.
Mychajło Podolak: Znajdujemy się w szczególnych warunkach. Prezydent Ukrainy bardzo dużo czasu poświęca na klasyczną komunikację z liderami europejskich państw. Mimo to już od pół roku żyjemy w sytuacji, w której dochodzi do jakichś niezrozumiałych blokad i protestów na naszej zachodniej granicy. To uciążliwe dla nas, bo mamy wojnę. Liczymy więc na jakieś szybsze decyzje naszych partnerów w tej sprawie.
Czytaj więcej
Blokowania drogi karetkom pogotowia czy antyukraińskich i proputinowskich banerów nie da się niczym usprawiedliwić, nawet jeśli są to tylko jednostkowe przypadki.
Sugeruje pan, że tradycyjna komunikacja między rządami Polski i Ukrainy zawiodła?
Rozmowy były częściowo skuteczne. Bo udało się rozwiązać problem, jeżeli chodzi o protesty polskiej branży transportowej. Widzimy też ogólną tendencję w Unii Europejskiej, niestety. Decyzje Komisji Europejskiej są negowane przez poszczególne grupy społeczne, w tym również rolników, nie tylko polskich. Protesty trwają nie tylko w Polsce, ale też m.in. w Niemczech. To konflikt Warszawy z Brukselą. Doskonale rozumiemy to, że rolnicy protestują przeciwko zmniejszeniu dotacji i „Zielonemu ładowi”. I też rozumiemy, że blokując granicę z Ukrainą jest większa szansa na przyciągnięcie uwagi do protestu. Ale nam to nie pasuje, nie chcemy być zakładnikami tej sytuacji. Proszę bardzo, protestujcie, ale nie trzeba blokować granicy.
Myśli pan, że ten tak poważny problem da się rozwiązać jednym spotkaniem Zełenskiego z Tuskiem na przejściu granicznym?
Na własne oczy zobaczą sytuację na miejscu. Nie mamy nic przeciwko protestom rolników, ale priorytetem dla nas jest transport ładunków wojskowych i humanitarnych. Bo mamy obecnie bardzo intensywną wojnę. Taki otwarty dialog na granicy jest więc bardzo ważny, z udziałem polskiego i ukraińskiego rządu. Ale konieczna jest też obecność tam przedstawicieli Komisji Europejskiej. Bo to ogólnoeuropejski spór o charakterze gospodarczym. Chodzi o konkurencję na rynku europejskim. Nie mamy sporu z Warszawą. Darzymy bardzo dużą sympatią naszych polskich partnerów. Powiedzmy sobie szczersze, że bez pomocy Polski na początku wojny mielibyśmy problemy nie do pokonania.
Żyjemy w świecie wolnorynkowym. Rozumiem, że polscy rolnicy bronią swojego interesu i interesu swoich rodzin
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego