Na giełdzie nazwisk dominują kobiece. Wielu ekspertów i publicystów uważa, że nadszedł już czas na to, by na czele Sojuszu wreszcie stanęła doświadczona polityk, zajmująca obecnie lub w niedalekiej przeszłości stanowisko premiera czy prezydenta w swoim kraju. Część dodaje, że powinna pochodzić z Europy Środkowo-Wschodniej - w tym kontekście w rozważaniach najczęściej pojawia się premier Estonii Kaja Kallas. Ale to nie eksperci i publicyści zadecydują, lecz rządzący z 31 państw członkowskich.
Wiele wskazuje na to, że nazwisko następczyni czy następcy Jensa Stoltenberga poznamy najpóźniej na lipcowym szczycie NATO w Wilnie.
- Najciekawsze rzeczy się dzieją teraz. Trwa sondowanie. Za kulisami. Jeżeli państwo X ma kandydata, to najpierw szuka sojuszników w regionie, potem w głównych stolicach Sojuszu. Pierwsze pytanie: czy macie coś przeciw? To skomplikowany proces, nie da się tego robić publicznie. A skoro tak, to trudno powiedzieć, kto naprawdę jest kandydatem - mówi „Rzeczpospolitej” Robert Pszczel, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, który przez kilkanaście lat pracował w sztabie NATO.
Zamiary obecnego szefa
Jens Stoltenberg, były premier Norwegii, jest sekretarzem generalnym NATO od prawie dziewięciu lat, rok temu przedłużono mu kadencję, bo wielka wojna na wschodzie nie była dobrym momentem do zmian. Niektóre państwa członkowskie sygnalizowały jeszcze niedawno, że chciałyby, aby pozostał na stanowisku kolejny rok - do szczytu w 2024 roku w USA, gdzie będzie świętowana 75. rocznica powstania Sojuszu. Rzeczniczka Stoltenberga, Oana Lungescu, powiedziała jednak dwa miesiące temu, że „nie ma on zamiaru” starać się o kolejne przedłużenie mandatu i odda stery na jesieni tego roku.
Czytaj więcej
Jens Stoltenberg odchodzi, kto będzie jego następcą? Coraz głośniej spekuluje się o tym, że może to być kobieta. Byłby to pierwszy taki przypadek w dziejach Sojuszu. Jak przebiega selekcja kandydatów?