Ameryka Łacińska prześcignęła już Europę pod względem liczby chorych. Nie ma tam kraju, gdzie nie występowałby problem koronawirusa, największe ogniska są w Brazylii, Peru, Chile i Kolumbii.
Gwałtowny skok liczby chorych na kontynencie spowodowało szybkie rozprzestrzenienie się epidemii w Brazylii głównie z powodu polityki prezydenta Jaira Bolsonaro.
Amerykańska katastrofa
Długo negował zagrożenie epidemią, a obecnie nie zgadza się na wprowadzenie większych restrykcji z nią związanych. Zawetował na przykład ustawę nakazującą powszechne noszenie masek, w tym w szkołach, kościołach, sklepach i fabrykach. Teraz w Brazylii noszenie masek ma wydźwięk polityczny – jeśli ktoś zakłada ją w sklepie, to jest przeciwnikiem Bolsonaro. W kraju jest 1,5 mln chorych, ale eksperci wskazują na niewielki zasięg testów.
Kolejnym ogniskiem w Ameryce (tym razem na północy) są Stany Zjednoczone, gdzie dziennie odnotowywanych jest kilkadziesiąt tysięcy chorych. Najbardziej dotknięte epidemią są: Kalifornia, Teksas, Georgia i Karolina Północna. Wszystko z powodu zbyt wczesnego zdjęcia ograniczeń, by chronić gospodarkę. W rezultacie nawet Szwajcaria zabrania podróżowania do USA. W Ameryce jedynie Kanadzie udało się zapanować nad epidemią.
Według ekspertów obecnie najbardziej cierpią kraje, które albo za wcześnie zdjęły ograniczenia przeciwepidemiologiczne, albo wprowadzały je zbyt słabe. Światowymi centrami epidemii są USA, Brazylia, Indie oraz możliwe, że Rosja.