W styczniu rusza polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej, a jednym z jej istotnych elementów jest zdrowie. Co mamy do ugrania na tym polu?
Prof. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego: Priorytety polskiej prezydencji to cyfrowa transformacja opieki zdrowotnej, promocja profilaktyki oraz zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. W przypadku pierwszego z nich na pewno mamy się czym chwalić, bo Polska jest w grupie państw UE, które przodują w informatyzacji systemu ochrony zdrowia. Jeśli chodzi o profilaktykę, to myślę, że w Polsce jest jeszcze dość dużo do ugrania, bo nie jesteśmy w tej dyscyplinie mistrzem świata. To jest też dość sprytnie wybrany, bo transgraniczny priorytet. Profilaktyka chorób dotyczy wszystkich państw członkowskich UE i efekty wysiłków w tym zakresie można sumować. Dobrze obrazuje to prewencja chorób zakaźnych. Czynniki zakaźne nie znają przecież granic. Jeśli zharmonizujemy kalendarz szczepień dorosłych albo umówimy się w kwestii kontroli w portach lotniczych, to środki te będą działały dla dobra całej Unii. Mamy też mnóstwo wyzwań profilaktycznych w chorobach niezakaźnych – np. te związane z otyłością czy cukrzycą. Nawet w przypadku chorób rzadkich, które szczególnie mnie interesują, nie ma większego sensu, żeby każdy kraj specjalizował się w leczeniu wszystkiego.
W jaki sposób zorganizować to inaczej?
Docelowo wyobrażam sobie, że wyspecjalizowane ośrodki będą leczyły pacjentów nie tylko z kraju, w którym je utworzono, ale z całej Europy. Na przykład, jeżeli w Polsce specjalizujemy się w leczeniu mukowiscydozy, to będziemy w stanie pomóc ośrodkom czeskim, albo przyjąć na leczenie pacjenta z kraju kandydującego do UE. Żeby nie być gołosłownym, praktykujemy to w przypadku uchodźców z Ukrainy, których leczymy w Polsce w zaawansowany sposób.
W Polsce i w Unii Europejskiej trwa obecnie dyskusja na temat bezpieczeństwa lekowego. Co polskie przewodnictwo w UE może przynieść w tym zakresie?