Ceny żywności na Węgrzech przegrały z ubiegłoroczną kampanią wyborczą. Na dramatyczny skok inflacji złożyło się wiele czynników, w tym 12 lat rządów Fideszu i ich socjalne prezenty w trakcie kampanii wyborczej, uwolnienie cen energii i paliw, złe zbiory. Ale efekt poraża: ceny żywności na Węgrzech skoczyły w listopadzie o 49,2 proc. W kraju, gdzie rząd kontroluje media, nie ma publicznej debaty na ten temat, ale panuje frustracja i ogólne zniechęcenie.
Ostoja podwyżek
Tabela inflacji cen żywności w krajach UE, wygenerowana z Eurostatu, barwi na czerwono pola, które w listopadzie 2022 r. zaliczyły wzrost cen powyżej 20 proc. w relacji rocznej. Węgry są tu taką czerwoną plamą: ceny jaj w ciągu roku (dane za listopad 2022 r.) zaliczyły wzrost o 102 proc., podczas gdy w Polsce – o 25,8 proc. Ser, twaróg i chleb podrożały nad Balatonem o 83 proc., a nad Wisłą – o 29 proc., ceny masła skoczyły o 77 proc., a u nas – o 27 proc. Dania gotowe, margaryny, jogurty – są droższe o 60 proc. (w Polsce odpowiednio – 18,5 proc., 58 proc. i 21 proc.). Tak samo mięso: drób podrożał o 54 proc., wołowina o 47 proc., mrożone ryby o 44 proc. Dwa (!) produkty zaliczyły wzrost poniżej 20 proc.: cukier (12 proc.) i mąka (8,6 proc.). Dla porównania, żywność w ciągu roku podrożała w Polsce o 22,6 proc., we Francji „jedynie” o 13,2 proc., we Włoszech o 13,8 proc., a w Szwajcarii o 4,4 proc.
Czytaj więcej
Inflacja konsumencka na Węgrzech przyspieszyła z 21,1 proc. w październiku do 22,5 proc. w listopadzie. Wygląda na to, że to nie koniec jej wzrostu.
Zabraknie ziemniaków
Rząd, próbując powstrzymać inflację, wprowadził maksymalne ceny kilku podstawowych produktów. Sklepy nie mogą ich sprzedawać drożej, pod groźbą kary. Efekty nie kazały na siebie czekać: rzeczniczka węgierskiego stowarzyszenia hodowców ziemniaków prognozowała w grudniu, że do lutego na Węgrzech może... zabraknąć ziemniaków. Winna ma być susza, która mocno zmniejszyła zbiory, ale też maksymalne rządowe ceny ziemniaka, uniemożliwiające import. Michał Zabłocki, były dziennikarz PAP, opisywał przed świętami, jak w stołecznym sklepie kasjerka odłożyła z jego zakupów mąkę, bo przekroczył limit 1 kilograma na osobę. – Oczywiście wybuchnęliśmy śmiechem, bo nie przypuszczaliśmy, że Węgrzy zapewnią nam podróż w czasie do lat 80. – pisze Zabłocki.