Rosną obawy Szkocji związane z Brexitem i patrząc na publikowane raporty nie ma się co dziwić. Według analiz FAI, brytyjskiego think tanku, może to w znacznym stopniu zachwiać lokalną gospodarką, pozbawiając kraj nawet 80 tys. miejsc pracy i powodując spadek płac realnych średnio o 2 tys. funtów rocznie. To dotkliwy cios, biorąc pod uwagę fakt, że już teraz szkocka gospodarka wyraźnie zostaje w tyle, notując niespełna 2-proc. wzrost PKB i pogłębiając deficyt budżetowy.
Przedstawione wyliczenia oparto na założeniu, że zwycięży coraz popularniejsza koncepcja tzw. "hard Brexitu", zakładająca że Wielka Brytania nie będzie już częścią wspólnego rynku unijnego.
Powyższy wariant opisywany jest jako pesymistyczny, ale nawet w nawet w uznawanym za najbardziej optymistycznym scenariuszu, w którym Wielka Brytania zapożycza norweski styl współpracy z Unią, zachowując dostęp do wspólnego rynku, szkocka gospodarka może się skurczyć o 5 mld funtów w perspektywie 10 lat.
Szkocji może zaszkodzić nie tylko brak wolnego dostępu do rynku europejskiego, lecz także zmniejszenie się zapotrzebowania na rynku wspólnoty, dla którego część ekonomistów wróżą recesję. W przeciwieństwie do krachu w 2008 r. skutki izolacji gospodarczej Szkocji będą długoterminowe.
Szczególnie mocno ucierpieć mają sektory najbardziej zależne od europejskiego rynku zbytu, takie jak transport, czy usługi. Mniej wrażliwe na tąpnięcie będą przedsiębiorstwa eksportujące towary na skalę światową, w tym szkoccy producenci whisky. Ostatni z wymienionych mogą nawet zyskać na spadku wartości funta co zwiększy ich konkurencyjność i ułatwi ekspansję na nieunijne rynki.