Podkreślę jeszcze raz, przyrost długu nie wynika ze złej polityki fiskalnej, tylko z ekstraordynaryjnych wydatków, takich jak konieczny wzrost nakładów na obronność do 4–5 proc. PKB (wg metodologii krajowej) i na zdrowie – do 7 proc. PKB. Pamiętajmy też, że budżet państwa znajduje się w wymagającej sytuacji związanej z inflacją. Nieprzewidywane dodatkowe dochody z tytułu wzrostu cen już wpłynęły do budżetu, natomiast pojawił się szereg wydatków związanych z inflacją, takie jak wzrost dotacji do FUS-u, waloryzacja świadczeń społecznych, wyższe koszty obsługi długu, choć ten wzrost nie zrealizuje się w ciągu jednego roku, będzie rozłożony w czasie.
Z raportu Komisji wynika jednak, że wzrost zadłużenia do 70 proc. jest nieunikniony. Nasza gospodarka nie będzie rosła już tak szybko, jak dotychczas, skończy się więc możliwość „wyrastania z długu” dzięki wzrostowi PKB.
Po pierwsze, taki scenariusz Komisja zakłada w swoich technicznych symulacjach za mniej więcej pięć–sześć lat. Po drugie, jak już zaznaczyłem, nie jest to prognoza KE, a jedynie „symulacja”. Sama metodologia stosowana przez KE (tzw. analiza stabilności długu – DSA) jest obecnie przedmiotem krytyki wielu państw w ramach trwającej dyskusji o reformie reguł UE. Po trzecie, w naszej prognozie, obejmującej horyzont czteroletni, tego ryzyka nie widać. W APK przewidujemy, że realny wzrost PKB w tym roku wyniesie 0,9 proc. ze względu na spowolnienie gospodarki, w kolejnych latach przyspieszy do 2,8 proc., 3,2 proc. oraz 3 proc. w 2026 r. A jeśli popatrzymy w ujęciu nominalnym, to mamy 12 proc. w 2023, potem 9,4 proc., 7,1 proc. i 6,1 proc. wzrostu PKB. Nie przewidujemy więc dramatycznego zwolnienia tempa rozwoju i nie widać, by przyrost długu stanowił istotny czynnik ryzyka.
Niemniej nawet z APK wynika, że dług Polski będzie przyrastać szybciej niż wartość PKB. To też oznacza spory deficyt. To efekty wzrostu wydatków czy słabszych dochodów?
Jeśli chodzi o deficyt, to nasze prognozy na ten rok są zgodne z konsensusem rynkowym – to 4,7 proc. PKB. To rzeczywiście sporo, ale w kolejnych latach przedstawiony scenariusz zakłada, że będzie on spadać do 3,4 proc. w 2024 r. oraz po 2,9 proc. PKB w 2025 i 2026 r. W 2023 r., oprócz ekstraordynaryjnych wydatków, o których mówiłem wcześniej, mamy także tzw. one-offy, czyli wydatki jednorazowe, np. na tarcze energetyczne, a tu mowa o kwotach rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych. Po części pokryć ma to revenue tax od spółek energetycznych, ale jak ten system będzie się bilansował, zobaczymy na koniec roku. Warto tu dodać, że w samym marcu dochody z tej opłaty pokryły wydatki, i jako Ministerstwo Finansów będziemy pilnować, by tak było w kolejnych miesiącach. To dobry sygnał dla inwestorów. Fakt, że w kolejnych latach dług rośnie pomimo spadku deficytu, wynika ze specyfiki metodologii UE (ESA2010), zgodnie z którą w długu już widzimy zwiększone wydatki obronne (płatności), które w deficycie zobaczymy w kolejnych latach.