Zauważył, że dla Polaków Polska staje się alternatywą wobec wyjazdów zagranicznych. - Baza noclegowa jest na takim poziomie, że się nie musimy wstydzić. Z roku na rok widać przyrost turystów zagranicznych. W 2017 r. ponad 17,5 miliona ludzi spędziło w Polsce przynajmniej jedną noc. Ci turyści kierują się tradycyjnie do Krakowa, Wrocławia, Gdańska czy Warszawy – dodał.
Pierwszy kwartał 2018 r. dla biznesu hotelowego jest porównywalny do ubiegłorocznego. - Nie ma spektakularnego wzrostu, ale nie ma też spadku. Baza ubiegłego roku była już wysoka. Od kilku lat notujemy wzrost, ale to nie może iść w górę w nieskończoność. Cały 2018 r. powinien być jednak na plusie - prognozował Węgłowski.
Tłumaczył, że regiony atrakcyjne turystycznie są nastawione na klientów, którzy nie mają zasobnego portfela. - Tam muszą być budowane dwu-, trzygwiazdkowe hotele. W miastach poszukuje się głównie hoteli czterogwiazdkowych. Młodzież, która lata na szybkie wypady zagraniczne, żeby poznać miasto i jego kulturę, szuka hoteli ekonomicznych – wyjaśniał gość.
Zaznaczył, że aparthotele to nowy i przyszłościowy trend. - To jest hotel przeznaczony na dłuższy pobyt. Goście chcą mieć małą kuchnię, spędzić czas bardziej swobodnie i nie poddawać się rygorom typowego życia hotelowego – mówił.
Węgłowski prognozował, że nastąpi przegrzanie koniunktury na rynku hotelowym. - Wcześniej czy później do tego dojdzie. Cykl powstawania hotelu to kilka lat. Od kilku lat w Polsce jest bardzo dobra koniunktura hotelowa. Biznesplany opierają się na wynikach z ostatnich lat. Profesjonalne firmy robią również analizę wrażliwości na wypadek spadku koniunktury. Jednak jak ktoś złapie dobrą działkę i dostanie kredyt to realizuje projekt, nie zastanawiając się, co będzie w złych czasach – tłumaczył.
Gość zauważył, że pojawiają się nowe marki należące do sieci, które już operują w Polsce. - Na przykład marka Moxy należąca do Marriotta. Na fali globalizacji te sieci wzajemnie się przejmują i konsolidują. W interesie hotelowym jest ciągły ruch. Poza tym sieci nie inwestują swoich pieniędzy. Jest to przeważnie franczyza, albo umowy o zarządzanie – mówił.