Pracownicy Finnaira strajkują po raz trzeci w ciągu 6 tygodni. Tym razem pracy odmówił personel pokładowy. Ucierpią także połączenia Blue1 Transport
Dzisiaj i jutro pasażerowie Finnaira z potwierdzonymi rezerwacjami otrzymają SMSowe wiadomości o tym, czy ich lot ucierpiał z powodu protestu pracowniczego. Zostaną też poinformowani o alternatywnych wariantach podróży.
Finnair jest, ze względu na dogodne godziny połączeń i bardzo przyzwoity serwis, linią często wybieraną przez polskich pasażerów w ich podróżach do Azji. Z jego oferty korzystał PAIiIZ podczas ostatniego EXPO w Szanghaju.
Wczoraj przewoźnik oficjalnie poinformował, że odwołanych jest 70 proc lotów. Nie polecą między innymi samoloty do Skt Petersburga, Nowego Jorku, Londynu (tutaj zastąpi Finnaira British Airways z tego samego sojuszu Oneworld) , Bangkoku i Tallina. Wypadł z rozkładu wieczorny lot z Warszawy (poranny lot odbył się normalnie). Natomiast utrzymane zostaną najważniejsze połączenia- do Paryża, Frankfurtu, Brukseli, Sztokholmu i Kopenhagi i Duesseldorfu.
Negocjacje pomiędzy kierownictwem Związku Personelu Pokładowego, do którego należą również pracownicy Blue1 (właścicielem tej linii jest SAS, którego samoloty mają latać normalnie) trwały do późnej nocy. Strony nie doszły do porozumienia, ogłoszono strajk, o którym dzisiaj jeszcze nie wiadomo jak długo potrwa — wynika z komunikatu. Przewoźnik poinformował, że rozkład jego lotów poważnie ucierpi, ale postara się zminimalizować niedogodności czarterując samoloty od innych linii, żeby utrzymać połączenia sprzedane touroperatorom. Zarząd wylicza, że ten protest będzie kosztował przewoźnika nawet 2,5 mln euro dziennie. Spowoduje, że Finnair za cały rok będzie miał straty w miejsce oczekiwanego jeszcze w sierpniu niewielkiego zysku. — Nie wiadomo jak długo potrwa strajk — mówił Taneli Hassinen, odpowiedzialny za relacje inwestorskie. Jego zdaniem przynajmniej do środy włącznie.