- Zagrożenie metanowe i związane z nim zagrożenie wybuchem metanu i pyłu węglowego jest nadal jednym z najgroźniejszych zagrożeń towarzyszących wydobywaniu węgla kamiennego w Polsce – przyznaje Sylwia Jarosławska-Sobór, rzeczniczka Głównego Instytutu Górnictwa. - Wzrost zagrożenia metanowego jest wynikiem prowadzenia eksploatacji podziemnej na coraz większej głębokości w otoczeniu coraz bardziej metanowego złoża, przy wzrastającej koncentracji wydobycia, co przyczyniło się do skumulowania strumienia metanu wydzielającego się do kopalń z mniejszej liczby ścian, a tym samym do wzrostu ich metanowości – tłumaczy. Co to dokładnie znaczy? Im mniej ścian wydobywczych (produkcja węgla w Polsce systematycznie spada), tym większe w nich stężenie metanu, bo jego wydzielanie to nieodłączny towarzysz wydobycia węgla kamiennego.
Niebezpieczna głębokość
W ubiegłym roku polskie kopalnie węgla kamiennego (jest ich 30) wydobyły 76,1 mln ton węgla kamiennego, z czego blisko 80 proc. wydobycia uzyskuje się z pokładów zaliczonych do metanowych. 26 kopalń zostało uznanych przez okręgowe urzędy górnicze za metanowe.
- Pomimo postępu w rozpoznawaniu i zwalczaniu zagrożenia metanowego obserwuje się jego narastanie w wielu obszarach górniczych kopalń – przyznaje rzeczniczka GIG. Z czego to wynika? Po pierwsze – wydobycie prowadzi się coraz głębiej (powstaje coraz więcej ścian ponad kilometr pod ziemią). A zawartość metanu w pokładach węgla zwiększa się wraz z głębokością ich zalegania. Po drugie – na dużych głębokościach metan jest pod dużym ciśnieniem w szczelinach czy uskokach, stąd jego nagłe wyrzuty.
Tragiczna statystyka
Statystyka katastrof górniczych spowodowanych wybuchami metanu lub metanu i pyłu węglowego (bo te dwa zjawiska często idą w parze tak, jak np. w Halembie w 2006 r., gdy w ich efekcie zginęło 23 górników) jest w dziejach górnictwa podziemnego najtragiczniejsza.
W ostatnich latach doszło do kilku katastrof, których przyczyną był właśnie ten gaz, nazywany często „cichym zabójcą" (m.in. dlatego, że jest bezwonny, a jego dozwolone stężenia mierzą specjalne czujniki). Do najtragiczniejszych w ostatnich latach należą – oprócz Halemby (największej tragedii w polskim górnictwie od lat 70.) – wypadki w kopalniach Wujek Śląsk we wrześniu 2009 r. (zginęło 20 górników) oraz w kopalni Borynia w czerwcu 2008 r. (zginęło sześciu górników).