Złoże o którym mowa, nazywa się Norylsk-1 i zawiera ok. 378 ty. ton miedzi, 12,7 tys. ton kobaltu i 273 tys. ton niklu. A może być tego dwa razy więcej twierdzą rosyjscy geolodzy. Nic więc dziwnego, że do czerwcowego przetargu stanął światowy lider w produkcji niklu - należący do oligarchów Władimira Potanina i Olega Deripaski Norylski Nikiel. Jednak zwycięzcą została firma „Rosyjska platyna". Nornikiel oprotestował przetarg, ale urząd antymonopolowy uznał protest za bezzasadny.
W obronie interesów oligarchów wystąpili więc deputowani, którzy napisali w tej sprawie do Putina. Jak przypomniała agencja Interfaks, autorzy pisma argumentowali, że zwycięzca przetargu na zbyt mało doświadczenia oraz środków by poradzić sobie z wydobyciem z tak wielkiego złoża.
Przewodniczący Dumy Siergiej Naryszkin zwrócił się do rządu i do prokuratury generalnej o sprawdzenie przetargu. Interfaks dowiedział się, że ministerstwo przyrody wystąpiło do rządu o przygotowanie rozporządzenia unieważniającego przetarg. W październiku z podobnym wnioskiem do premiera Miedwiediewa miał wystąpić wicepremier Arkadij Dworkowicz.
„Rosyjska platyna" to holding wydobywczy biznesmena Musy Bażajewa, który ma złoża na Dalekim Wschodzie Rosji ( w 2011 r wydobył tam 3,7 tys. ton czystej platyny). Grupa podaje, że posiada zasoby za poziomie: ok. 500 ton platyny i złota, 360 tys. t miedzi, 280 tys. t niklu i 13 tys. t kobaltu.
Koncern przedstawił w p[ołowie października wyniki prac grupy ekspertów Rosyjskiej Akademii Nauk, w których wynika, że Norylski Nikiel niszczy środowisko naturalne, a jego działania grozą regionowi stagnacją. Koncern wciąż stosuje przestarzałe, groźne dla zdrowia technologie z lat 60tych XX w, które w czasach komunizmu kosztowały życie tysięcy mieszkańców Norylska.