Mamy problem z polskim rynkiem aut elektrycznych

Udało się przyspieszyć rozbudowę infrastruktury ładowania, ale udział elektryków w sprzedaży nowych samochodów osobowych ciągle lokuje Polskę na szarym końcu UE.

Publikacja: 10.02.2025 05:18

Mamy problem z polskim rynkiem aut elektrycznych

Foto: Adobe Stock

Polski rynek elektryków, zamiast się rozwijać, stoi w miejscu. A nawet jakby się kurczył. – W styczniu ich udział w rejestracjach nowych samochodów osobowych wyniósł zaledwie 2,5 proc. – poinformował Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Sprzedano tylko 1121 nowych elektrycznych aut osobowych, o pięć sztuk więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), największej w kraju organizacji promującej elektromobilność, w całym 2024 r. liczba rejestracji nowych elektryków w Polsce po raz pierwszy się zmniejszyła, a w udziale aut bateryjnych na rynku nowych samochodów osobowych mamy jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej, wyprzedając jedynie Chorwację i Słowację.

Rządowe wsparcie nie pomoże

Na domiar złego krytyczne opinie zbiera nowy program rządowych dopłat NaszEauto, który Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) uruchomił w ubiegłym tygodniu. Choć jego budżet sięga 1,6 mld zł, to możliwości wsparcia pozbawione zostały firmy i organizacje kupujące do tej pory większość tego rodzaju pojazdów. – Znacznie krótszy czas przyjmowania wniosków niż w poprzednim programie „Mój elektryk”, przy wyraźnie wyższym budżecie, ograniczonym zakresie beneficjentów i samochodów objętych dofinansowaniem, rodzą pytanie o możliwość realizacji celu wyznaczonego przez NFOŚiGW, tj. wsparcia co najmniej 40 tys. pojazdów zeroemisyjnych – ocenia Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSNM.

Mizernym pocieszeniem może być dla Polski fakt, że elektromobilność kuleje w całej Europie. Jak podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA, w grudniu ub. roku sprzedaż elektryków w UE zmalała o jedną dziesiątą r./r., przy tym na największych europejskich rynkach – w Niemczech i we Francji – nastąpiły wyjątkowo głębokie spadki, sięgające odpowiednio 38,6 oraz 20,7 proc. W rezultacie udział pełnych elektryków w unijnym rynku samochodów osobowych stopniał na koniec 2024 r. do 13,6 proc. z 14,6 proc. rok wcześniej.

Infrastruktura rośnie teraz szybciej

Nieco lepiej zaczęła natomiast wyglądać rozbudowa infrastruktury ładowania w Polsce, której niedostatki najbardziej zniechęcają potencjalnych chętnych do kupna auta na prąd. Łączna liczba ogólnodostępnych ładowarek dość szybko teraz rośnie. W 2024 r. odnotowano nawet rekord nowo zainstalowanych szybkich punktów ładowania prądem stałym: w ciągu pierwszych 11 miesięcy uruchomiono ich niemal tysiąc, ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej.

Więcej nowych stacji pojawi się zwłaszcza przy trasach tranzytowych – autostradach i drogach ekspresowych, gdzie ich brak okazuje się szczególnie dotkliwy. W ubiegłym tygodniu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła przetarg na dzierżawę miejsc pod ładowarki oraz dostawcę usług ładowania na 31 miejscach obsługi podróżnych (MOP). Stacje mają stanąć na MOP-ach najniższej kategorii, przy autostradach A1, A2 i A4 oraz drogach ekspresowych S3, S7, S8, S17, S19 i S61. Na każdym MOP mają stanąć szybkie stacje ładowania, zarówno dla samochodów osobowych, jak i ciężarowych.

Łatwiej o prąd przy autostradzie

Przy tym GDDKiA tym razem zmieniła warunki przetargu. Do tej pory kluczowym problemem dla potencjalnych uczestników były wysokie koszty doprowadzenia przyłączy do zasilania ładowarek. Obecnie NFOŚiGW będzie mógł je dofinansowywać, a GDDKiA wprowadziła możliwość częściowego rozwiązania umowy m.in. w sytuacji, gdy dzierżawca nie otrzyma dofinansowania do budowy stacji ładowania pojazdów ciężarowych.

Kolejne stacje ładowania mają się także pojawić na MOP-ach z planowaną wyższą kategorią. – W tym roku planujemy także ogłosić przetargi na dzierżawę 48 MOP-ów o docelowej funkcji komercyjnej – poinformowała GDDKiA w komunikacie. Natomiast do końca obecnego roku stacje ładowania mają pojawić się na siedmiu komercyjnych MOP-ach: przy autostradzie A2 Ostrów-Kania Północ i Południe w województwie mazowieckim, przy tracie ekspresowej S6 Kamień Północ i Południe na Pomorzu, przy S19 Obroki Wschód i Zachód na Lubelszczyźnie oraz przy drodze ekspresowej S17 Pilawa na Mazowszu.

Coraz więcej aut do wyboru

Ale PSNM zwraca uwagę, że przyspieszenie w uruchamianiu nowych stacji ładowania to efekt m.in. finalizacji projektów rozpoczętych nawet kilka lat wcześniej i często dofinansowywanych z już zakończonego programu wsparcia. Więc w porównaniu z innymi krajami UE mamy bardzo wiele do nadrobienia. – W Polsce funkcjonuje ok. 8,3 tys. punktów ładowania. To wielokrotnie mniej niż np. w Belgii, gdzie jest ok. 80 tys. punktów, lub w Austrii mającej ok. 30 tys. punktów, czyli w państwach z nieporównywalnie mniejszym rynkiem motoryzacyjnym niż Polska – podkreśla Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.

Według prognoz Samaru w 2025 r. polski rynek elektryków powinien rosnąć, czemu będzie sprzyjać większa oferta producentów. Bardzo prawdopodobny jest także spadek cen, nie tylko z uwagi na dotacje z programu NaszEauto: na przełomie roku znaczące obniżki wprowadziły m.in. Kia oraz Tesla.

Chińczycy biorą coraz więcej

Rośnie przy tym ekspansja oferujących tańsze od europejskich elektryki marek chińskich. Przykładowo chiński BYD sprzedał w Polsce w ubiegłym miesiącu niemal trzykrotnie więcej elektryków niż Ford, Renault i Skoda razem wzięte. Podobny trend widoczny jest w całej Europie: jeśli w 2019 r. chińskie marki stanowiły zaledwie 0,4 proc. sprzedaży aut bateryjnych w UE, to w 2020 r. ten udział zwiększył się do 1,4 proc., w 2021 r. urósł do 1,7 proc., z końcem 2022 r. sięgnął 4,7 proc. w roku 2023 – około 8 proc., a na koniec ubiegłego roku wynosił już 13,6 proc.

Nic dziwnego, że władze UE pracują nad systemem zachęt do zakupu elektrycznych samochodów. Miałby on stanowić wsparcie dla europejskich koncernów, które boleśnie odczuwają wzrost kosztów produkcji i zagrożenie chińską konkurencją. Zarazem europejski przemysł motoryzacyjny wciąż liczy na kompromis w postaci opóźnienia przymusowej elektryfikacji rynku. Rozwiązaniem miałyby być m.in. ulgi dla napędów hybrydowych plug-in, a także silników spalinowych na paliwa syntetyczne.

Zwłaszcza że w USA prezydent Donald Trump już nakazał administracji eliminację dotacji oraz działań mających na celu przyspieszenie dekarbonizacji amerykańskiego rynku motoryzacyjnego.

Polski rynek elektryków, zamiast się rozwijać, stoi w miejscu. A nawet jakby się kurczył. – W styczniu ich udział w rejestracjach nowych samochodów osobowych wyniósł zaledwie 2,5 proc. – poinformował Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Sprzedano tylko 1121 nowych elektrycznych aut osobowych, o pięć sztuk więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), największej w kraju organizacji promującej elektromobilność, w całym 2024 r. liczba rejestracji nowych elektryków w Polsce po raz pierwszy się zmniejszyła, a w udziale aut bateryjnych na rynku nowych samochodów osobowych mamy jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej, wyprzedając jedynie Chorwację i Słowację.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał Partnera
Chcemy być partnerem zrównoważonej transformacji biznesu
Biznes
Zarobić na stresie. Pracodawca pozna poziom stresu pracowników
Biznes
Oszczędności Polaków na rekordowym poziomie, Trump uderza w RPA
Biznes
Firmy inwestują w rozwój mimo braku ożywienia na rynku
Biznes
Odpady uzupełnią produkcję energii