Umowę na zakup 180 czołgów K2 wyprodukowanych w Korei Południowej podpisaliśmy w 2022 r. i dostawy już trwają. Ale takich czołgów ma być więcej. Pierwotnie umowa na kolejną partię 180 koreańskich czołgów K2 miała zostać podpisana na początku września. Przynajmniej tak deklarował wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale rozmowy między Agencją Uzbrojenia oraz konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej a Hyundai Rotem oraz między samymi konsorcjantami toczą się do tej pory. I choć pojawiają się głosy, że umowa zaraz powinna zostać podpisana, to wcale nie jest to oczywiste.
Czytaj więcej
Trwają negocjacje z Koreą Południową dotyczące zakupu kolejnych 180 czołgów. Wbrew zapowiedziom umowa nie zostanie jednak podpisana na początku września. Plany produkcji tych czołgów w Polsce stoją zaś pod znakiem zapytania.
Astronomiczna cena K2PL
Założenie jest takie, że nieco mniej niż 120 czołgów K2 zostanie wyprodukowanych w Korei Południowej, a potem nastąpi wytworzenie czołgu K2PL, jego certyfikacja i nieco ponad 60 maszyn będzie w już w wersji K2PL, przy produkcji którego udział polskiego przemysłu ma być znacznie większy – mają one być już montowane w Polsce. Jednak problemów jest wiele.
Jednym z kluczowych jest astronomiczna cena, jaką resort obrony miałby zapłacić za jeden egzemplarz pojazdu w wersji K2PL. Wychodzi na to, że za podobną kwotę można kupić więcej niż dwa amerykańskie czołgi Abrams w najnowszej wersji czy ok. półtora niemieckiego Leoparda 2A8 w najnowszej wersji. Cena jednego czołgu K2PL to ok. dwa i pół czołgu w wersji K2GF, czyli produkowanego w Korei Południowej tzw. gap fillera, czyli zdolność pomostową.
Dlaczego Polska Grupa Zbrojeniowa zaproponowała tak wysoką cenę? Wynika to z tego, że wlicza w nią koszty utworzenia zdolności do ich produkcji, remonty zakładów, utworzenie linii produkcyjnych, szkolenie pracowników itd. Dodatkowo wychodzi, że jest to ponad 10 mln dol. na jeden czołg. – Nie sądzę że ktoś w wojsku podpisze się pod takim dokumentem – mówi rozmówca „Rzeczpospolitej” znający kulisy sprawy. Ten problem jest systemowy, bo w obowiązującym porządku prawnym Agencja Uzbrojenia nie może w ten sposób sfinansować rozwoju przemysłu bez narażania się na zarzuty o niegospodarność. Te potrzebne miliardy złotych może za to wyasygnować Ministerstwo Aktywów Państwowych. Tak zrobiono w uchwale rządowej z czerwca 2024 r. dotyczącej finansowania konsorcjum PGZ Narew. Jednak jak słyszymy w MAP, najpierw potrzebna jest… umowa wykonawcza. Może się więc okazać, że by faktycznie podpisać tę umowę, potrzebna będzie zmiana prawa.