Czołgi K2 wciąż niepewne. Problemem jest ich spolszczenie

Wciąż trwają rozmowy o zakupie kolejnej partii czołgów K2. Problem w tym, że koszt polonizacji tych pojazdów do wersji K2PL liczony jest w miliardach złotych i na razie nie ma rozwiązania, kto ma za to zapłacić.

Publikacja: 20.11.2024 05:17

Do końca 2024 roku do Wojska Polskiego powinno trafić co najmniej 56 spośród 180 zamówionych już czo

Do końca 2024 roku do Wojska Polskiego powinno trafić co najmniej 56 spośród 180 zamówionych już czołgów K2

Foto: MON

Umowę na zakup 180 czołgów K2 wyprodukowanych w Korei Południowej podpisaliśmy w 2022 r. i dostawy już trwają. Ale takich czołgów ma być więcej. Pierwotnie umowa na kolejną partię 180 koreańskich czołgów K2 miała zostać podpisana na początku września. Przynajmniej tak deklarował wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale rozmowy między Agencją Uzbrojenia oraz konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej a Hyundai Rotem oraz między samymi konsorcjantami toczą się do tej pory. I choć pojawiają się głosy, że umowa zaraz powinna zostać podpisana, to wcale nie jest to oczywiste.

Czytaj więcej

Nie za tydzień i nie w Polsce. Kulisy negocjacji zakupu czołgów K2 z Korei

Astronomiczna cena K2PL

Założenie jest takie, że nieco mniej niż 120 czołgów K2 zostanie wyprodukowanych w Korei Południowej, a potem nastąpi wytworzenie czołgu K2PL, jego certyfikacja i nieco ponad 60 maszyn będzie w już w wersji K2PL, przy produkcji którego udział polskiego przemysłu ma być znacznie większy – mają one być już montowane w Polsce. Jednak problemów jest wiele.

Jednym z kluczowych jest astronomiczna cena, jaką resort obrony miałby zapłacić za jeden egzemplarz pojazdu w wersji K2PL. Wychodzi na to, że za podobną kwotę można kupić więcej niż dwa amerykańskie czołgi Abrams w najnowszej wersji czy ok. półtora niemieckiego Leoparda 2A8 w najnowszej wersji. Cena jednego czołgu K2PL to ok. dwa i pół czołgu w wersji K2GF, czyli produkowanego w Korei Południowej tzw. gap fillera, czyli zdolność pomostową.

Dlaczego Polska Grupa Zbrojeniowa zaproponowała tak wysoką cenę? Wynika to z tego, że wlicza w nią koszty utworzenia zdolności do ich produkcji, remonty zakładów, utworzenie linii produkcyjnych, szkolenie pracowników itd. Dodatkowo wychodzi, że jest to ponad 10 mln dol. na jeden czołg. – Nie sądzę że ktoś w wojsku podpisze się pod takim dokumentem – mówi rozmówca „Rzeczpospolitej” znający kulisy sprawy. Ten problem jest systemowy, bo w obowiązującym porządku prawnym Agencja Uzbrojenia nie może w ten sposób sfinansować rozwoju przemysłu bez narażania się na zarzuty o niegospodarność. Te potrzebne miliardy złotych może za to wyasygnować Ministerstwo Aktywów Państwowych. Tak zrobiono w uchwale rządowej z czerwca 2024 r. dotyczącej finansowania konsorcjum PGZ Narew. Jednak jak słyszymy w MAP, najpierw potrzebna jest… umowa wykonawcza. Może się więc okazać, że by faktycznie podpisać tę umowę, potrzebna będzie zmiana prawa.

Osi konfliktu jest kilka

Ale trudności i osi konfliktu jest więcej. Iskrzy także na linii PGZ–HR. Jednym z problemów jest tzw. odpowiedzialność solidarna, czyli w uproszczeniu to, że PGZ miałaby także odpowiadać za czołgi, w produkcji których miałaby bardzo ograniczony udział. Innym to, że tak naprawdę obecnie nie ma wersji czołgu K2PL, nie ma konfiguracji docelowej. Tak więc by wprowadzić poprawki, które ma armia, potrzebna jest praca rozwojowa. Kolejna trudność: przedstawiciele PGZ twierdzą też, że z powodu małej ilości czasu strona koreańska jeszcze nie audytowała wszystkich potrzebnych zakładów. Z tym że strona koreańska mówi nam nieoficjalnie, że to PGZ takie audyty utrudnia. Z drugiej strony wiadomo, że np. poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne były wizytowane i przedstawiciele koreańskiego przemysłu dokładnie wiedzą, co się tam znajduje.

Wiadomo także, że Koreańczycy wywierają nacisk na stronę polską m.in. tym, że właśnie podpisali umowę na sprzedaż czołgów do Peru i że negocjują z Rumunią, więc jeśli my się nie dogadamy to główny ośrodek obsługi przemysłowej K2 może być gdzie indziej, a nie w Polsce. Napięta jest także sytuacja między Koreańczykami z Hyundai Rotem i koncernu Hanwha Defense, który dostarcza część elementów do czołgu K2.

Kolejną osią konfliktu dotyczącą czołgów K2 jest spór w polskim przemyśle. Wciąż nie ogłoszono, gdzie ewentualny montaż czołgów K2PL miałby się odbywać, czy będzie to w Poznaniu (Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne), czy na Śląsku (Bumar Łabędy). Choć obie spółki wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, to od lat w pewnym sensie ze sobą konkurują. Warto też pamiętać, że choć obecnie z wojskiem negocjuje konsorcjum PGZ–HR, to wcześniej w jego skład wchodziły także WZMot, które jeszcze przed zawiązaniem tego pierwszego konsorcjum podpisały tzw. umowę term sheet, gdzie zdaniem przedstawicieli tego zakładu precyzyjnie zapisano transfer technologii. I teraz chcą się do tego zapisu odwoływać.

Na to jeszcze nakłada się problem tego, że przemysł i przedstawiciele MAP, które jest formalnym właścicielem PGZ, zarzucają Agencji Uzbrojenia brak elastyczności, a z kolei przedstawiciele AU twierdzą, że w obecnym stanie prawnym nie są w stanie działać inaczej.

Ile K2? Ile K2PL?

Jak wyjść z tego impasu? Pomysły są różne. Od przedstawicieli polskiego przemysłu można usłyszeć, że wszystkie 180 czołgów powinno być już w wersji K2PL. Wówczas koszt budowy tych zdolności by się rozłożył na większą liczbę egzemplarzy, co by go obniżyło. Drugą skrajnością jest po prostu zakup 180 czołgów K2 i ich późniejsza modernizacja. Wydaje się jednak, że taki wariant z powodów politycznych nie ma szans powodzenia.

Najbardziej prawdopodobne wydaje się dalsze negocjowanie i znalezienie sposobu sfinansowania utworzenia zdolności produkcyjnych poza Agencją Uzbrojenia, najpewniej we wspominanym wcześniej MAP. I choć w ministerstwie można usłyszeć, że umowa powinna zostać zawarta do końca miesiąca choćby dlatego, że wówczas kończy się opcja finansowania z Korei, to wydaje się to mało prawdopodobne, by wszyscy się tak szybko dogadali. Poza tym opcje, nawet te finansowe, mając chęci, można wydłużać. 

Umowę na zakup 180 czołgów K2 wyprodukowanych w Korei Południowej podpisaliśmy w 2022 r. i dostawy już trwają. Ale takich czołgów ma być więcej. Pierwotnie umowa na kolejną partię 180 koreańskich czołgów K2 miała zostać podpisana na początku września. Przynajmniej tak deklarował wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale rozmowy między Agencją Uzbrojenia oraz konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej a Hyundai Rotem oraz między samymi konsorcjantami toczą się do tej pory. I choć pojawiają się głosy, że umowa zaraz powinna zostać podpisana, to wcale nie jest to oczywiste.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Co jest potrzebne do nowego otwarcia w relacjach rząd–NGO
Biznes
Uszkodzony drugi podmorski kabel internetowy. Nikt nie wierzy, że to przypadek
Biznes
Palikot stracił kamienicę za długi wobec firm pożyczkowych, sprzedaje kościół
Biznes
Indie nie chcą diamentów z Rosji. Sankcje działają, handel zamarł
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Biznes
Polska zbrojeniówka nie podbije Ukrainy. Przełomu nie ma i nie będzie