Około 40 mld zł – tyle zapłacimy za wczoraj zakontraktowane śmigłowce. – Ta umowa zmieni oblicze funkcjonowania polskiej armii. Filozofia funkcjonowania Sił Zbrojnych to jest współdziałanie. Wojska pancerne nie mogą dobrze funkcjonować bez rozpoznania, bez śmigłowców, to jest system naczyń połączonych – mówił podczas podpisania umowy w Inowrocławiu wicepremier minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. – To jest przełomowy moment – dodawał polityk.
Z kolei wiceminister obrony Paweł Bejda podkreślał, że jest to niezwykła jednostka bojowa. – Nie ma na świecie drugiego takiego śmigłowca jak Apache. Te 10 mld dol. to jest ubezpieczenie naszego państwa, ubezpieczenie naszej wolności – wyjaśniał i dodawał, że na tym zakupie skorzysta także polski przemysł, który przez kolejne lata będzie te statki powietrzne serwisował. Pierwsze nowe AH-64E Apache mają trafić do Polski w 2028 r., a ostatnie w 2032. Jednak jeszcze w tym roku powinny do nas przylecieć śmigłowce AH-64D, czyli nieco starsza wersja, które będziemy leasingować od Amerykanów. W sumie tych leasingowanych najpewniej będzie 16 sztuk.
Tarcza Polski za 250 mld zł
To jednak tylko jeden z dużych kontraktów na uzbrojenie, które ministerstwo obrony zawarło w ostatnich latach. Na co idą pieniądze podatników? Zdecydowanie najwięcej wydamy na obronę powietrzną, która ma nas chronić przed rosyjskimi pociskami i samolotami. Na tarczę Polski składają się programy Wisła, Narew i Pilica+. Wisła to system średniego zasięgu – będzie mógł zestrzelić pociski przeciwnika w odległości do 100 km. Docelowo ma się składać z ośmiu baterii Patriot. Pierwsze dwie już są w Polsce, ostatnie odbierzemy najpewniej w 2029 r. Tylko na nie wydamy ponad 60 mld zł. Tu udział polskiego przemysłu będzie stosunkowo niewielki.
Niższe piętro naszej obrony przeciwlotniczej to program Narew – zasięg pocisków CAMM różnych wersji to będzie 20–30 km. W jego budowę ma być mocno zaangażowany polski przemysł – głównie spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Choć w ostatnich tygodniach rozmowy przedstawicieli rządu polskiego ze swoimi brytyjskimi odpowiednikami i reprezentantami przemysłu – czyli koncernem MBDA – były bardzo trudne i omal nie doszło do zerwania współpracy, to wydaje się, że problemy udało się przezwyciężyć.
Wreszcie najniższe piętro to będzie program Pilica+, która ma się skupiać na celach będących jeszcze bliżej. Ten system będzie wytwarzany głównie siłami polskiego przemysłu.