Hakerzy buszują w sieciach mniejszych firm. Dane pracowników zagrożone

Aż 35 proc. małych i średnich firm w Polsce boi się kradzieży danych osobowych pracowników. Przetwarzają one dużo informacji o nich, a są łatwym celem.

Aktualizacja: 02.08.2024 06:28 Publikacja: 02.08.2024 04:30

Hakerzy buszują w sieciach mniejszych firm. Dane pracowników zagrożone

Foto: Adobe Stock

Dane ponad 7 mln pracowników w Polsce, bo tyle osób pracuje w sektorze mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw, mogą paść łupem cyberprzestępców. Bazy takie nie są bowiem odpowiednio chronione.

Jak wyjaśnia nam Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl, zaledwie 35 proc. mikroprzedsiębiorców ma zainstalowane na firmowych komputerach pełne wersje programów antywirusowych. Wcale nie lepiej pod tym względem wypadają średnie firmy (56 proc.). – Te wyniki nie napawają optymizmem. Tym bardziej że niemal 2/3 najmniejszych oraz 44 proc. największych podmiotów z sektora MŚP nie przestrzegają podstawowej zasady cyberbezpieczeństwa, jaką jest regularna aktualizacja oprogramowania – zauważa Drozd.

Dane pracowników na celowniku hakerów

„Rzeczpospolita” dotarła do najnowszych badań przeprowadzonych przez ChronPESEL i Krajowy Rejestr Długów.

Wynika z niego, że aż 35 proc. firm MŚP boi się, że dane osobowe ich pracowników zostaną wykradzione. Raport, który powstał pod auspicjami Urzędu Ochrony Danych Osobowych, nie pozostawia złudzeń – ta „atrakcyjność” danych osobowych zgromadzonych w mikro-, małych i średnich firmach dla hakerów wynika też z tego, że zdecydowana większość z nich, bo aż 83 proc., przechowuje je w wersji cyfrowej.

Co więcej, połowa robi to wyłącznie w takiej zdigitalizowanej formie (tradycyjną dokumentację posiada już tylko 12 proc. przedsiębiorstw). Takie bazy to łakomy cel dla hakerów – jest w nich mnóstwo wrażliwych informacji. Badania pokazują, iż MŚP zwykle przetwarzają około sześciu–siedmiu istotnych pozycji o swoich pracownikach.

Czytaj więcej

Cybernetyczna wojna nęka firmy i instytucje

Najczęściej, poza imieniem i nazwiskiem (86 proc.) oraz numerem telefonu (80 proc.), są to adres zamieszkania i numer PESEL (po 75 proc.), a także adres e-mail (70 proc.) czy numer rachunku bankowego (68 proc.). W dokumentacji często jednak są również informacje o numerach dowodu osobistego zatrudnionych (62 proc.), a nawet dane zdrowotne, czyli te o absencjach lub przebytych chorobach (43 proc.).

Ankietowani przedsiębiorcy jako główne przyczyny obaw o kradzież danych osobowych pracowników wymieniają częste i skuteczne ataki cyberprzestępców na firmy (59 proc.), a także fakt, że przetwarza się w nich duże ilości danych (29 proc.). Ale – wbrew pozorom – te statystyki wcale nie świadczą o dużej świadomości zagrożeń w MŚP.

Ułuda bezpieczeństwa w MŚP

Paradoksalnie aż 90 proc. MŚP twierdzi, że prawidłowo chroni dane osobowe pracowników, a 54 proc. jest o tym silnie przekonana. Najbardziej pewne siebie są małe (55 proc.) i mikrofirmy (54 proc.). Twierdzą, że mają dobrze zabezpieczone komputery (50 proc.), a także, iż nie są atrakcyjnym celem dla cyberprzestępców (35 proc.). Taka duża pewność siebie i brak podstawowych zasad bezpieczeństwa martwią ekspertów.

– Każdy administrator danych, bez względu na to, czy jest to duży podmiot gospodarczy, czy mały, i bez względu na to, jaki ma profil działalności, może być celem cyberprzestępców, a przekonanie o swojej niskiej atrakcyjności dla hakerów już samo w sobie jest niebezpieczne i może powodować zlekceważenie zadań w podejściu do zastosowanych zabezpieczeń technicznych, jak i organizacyjnych – ostrzega Konrad Komornicki, zastępca prezesa UODO.

Zdziwienia nie kryje Bartłomiej Drozd, który wskazuje, iż te same argumenty dla jednych przedsiębiorców są powodem do obaw o bezpieczeństwo przechowywanych danych, a dla drugich powodem do spania spokojnie. – To złudne poczucie bezpieczeństwa jest największym zagrożeniem – dodaje ekspert.

Tym bardziej że cyberprzestępcy nie śpią. Tylko w maju specjalizująca się w bezpieczeństwie IT firma Eset wykryła i zablokowała 21 tys. prób ataku nowym rodzajem phishingu (oprogramowanie wyłudzające dane), który skierowano wobec pracowników polskich przedsiębiorstw. – Złośliwe oprogramowanie zostało ukryte w załącznikach do maili i zaczynało przejmować dane z urządzenia w momencie, w którym ofiara otworzyła załączony plik. – Trzeba liczyć się z tym, że tego rodzaju ataki będą się powtarzać. Przestępcy są dzięki nim w stanie uzyskać cenne dane stosunkowo małym wysiłkiem – alarmuje Kamil Sadkowski, analityk laboratorium antywirusowego Eset.

Czytaj więcej

Polskie przedsiębiorstwa płacą hakerom potężne okupy

AI źródłem wycieków

Ale ryzyko, że cenne dane mogą wypłynąć z firm, staje się obecnie tym większe, że popularność zyskują narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji (genAI). Właśnie to nowe źródło wycieku zaczyna spędzać sen z powiek wielu ekspertom.

Wedle analiz firmy Netskope tzw. dane regulowane (czyli te, które organizacje mają prawny obowiązek chronić) stanowią dziś już ponad jedną trzecią wrażliwych danych udostępnianych aplikacjom genAI. A to oznacza potencjalne ryzyko dla firm w kontekście kosztownych naruszeń danych.

Nic dziwnego więc, że – jak wynika z raportu Netskope Threat Labs – trzy czwarte ankietowanych firm całkowicie blokuje co najmniej jedną aplikację genAI. Ale problem jest wciąż istotny, gdyż już 96 proc. firm korzysta z genAI (liczba ta potroiła się w ciągu ostatnich 12 miesięcy), przy czym przeciętne przedsiębiorstwo używa prawie dziesięciu różnych aplikacji tego typu.

– Zabezpieczenie korzystania z genAI wymaga dalszych inwestycji i większej uwagi, ponieważ jego wykorzystanie przenika do przedsiębiorstw i nie ma oznak, że wkrótce zwolni. Przedsiębiorstwa muszą zdawać sobie sprawę, że wyniki genAI mogą nieumyślnie ujawnić poufne informacje, propagować dezinformację, a nawet wprowadzać złośliwe treści. Wymaga to solidnego podejścia do zarządzania ryzykiem w celu ochrony danych, ale i reputacji czy ciągłości biznesowej – wyjaśnia James Robinson, Chief Information Security Officer w Netskope.

Dane ponad 7 mln pracowników w Polsce, bo tyle osób pracuje w sektorze mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw, mogą paść łupem cyberprzestępców. Bazy takie nie są bowiem odpowiednio chronione.

Jak wyjaśnia nam Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl, zaledwie 35 proc. mikroprzedsiębiorców ma zainstalowane na firmowych komputerach pełne wersje programów antywirusowych. Wcale nie lepiej pod tym względem wypadają średnie firmy (56 proc.). – Te wyniki nie napawają optymizmem. Tym bardziej że niemal 2/3 najmniejszych oraz 44 proc. największych podmiotów z sektora MŚP nie przestrzegają podstawowej zasady cyberbezpieczeństwa, jaką jest regularna aktualizacja oprogramowania – zauważa Drozd.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Gospodarka grecka rozkwitła dzięki turystyce. Wakacje w tym kraju podrożeją
Biznes
Szaleństwo cen w US Open. Tenis to wielki biznes
Biznes
Rafał Brzoska zapowiada: co drugi nowy paczkomat nie będzie miał ekranu
Biznes
Wojsko wielkie, ale małe. Szczyt dużych zakupów uzbrojenia za nami
Biznes
Aukcja 5G 2.0 o krok bliżej. Co się może wydarzyć?
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.