trajk ogłoszony z inicjatywy United Auto Workers kosztuje już gospodarkę amerykańską 7,7 mld dolarów, trójka z Detroit notuje straty 3,45 mld, a firmy różnych sektorów, od linii lotniczych po producentów części samochodowych zaczynają liczy stracone przychody w warunkach słabego wzrostu gospodarczego i uporczywej inflacji. — Szkody strajku będą trwać dłużej po powrocie członków UAW do pracy — uważa profesor Uniwersytetu stanowego Michigan, Erik Gordon.
Delta Air Lines jest pierwszą dużą firmą, która podała o ujemnych konsekwencjach strajku, ogłosiła, że strajk ograniczył w znacznym stopniu jej działalność w Detroit. Producent farb i lakierów PPG Industries poinformował o uwzględnieniu „kilku centów” straty w zysku na akcję w prognozie dla IV kwartału. Przedsiębiorstwo kolejowe Union Pacific Railroads przyznało, że strajk miał dotąd niewielki wpływ.
Zdaniem analityków firmy transportowe i dostawcy podzespołów dla GM, Forda i Stellantisa są najbardziej narażone na konsekwencje strajku ponad 34 tys. pracowników zrzeszących w UAW. — Te pierwsze dostarczają mnóstwo komponentów montowanych w samochodach. Te firmy i ich załogi ucierpią — uważa prof. Gordon.
Wielcy dostawcy: Aptiv, Magna Int'l, Lear i American Axle ogłoszą wyniki w najbliższych tygodniach, inwestorzy będą dokładnie oceniać rozmaity szkód finansowych. — Dostawcy odczują spadek dostaw w IV kwartale, ale ich straty nie będą jednakowe — ocenił John Murphy z BoA Global Research. Lear i Magna osiągają dwucyfrową część sprzedaży trójce z Detroit, dla Aptiv jest to 8-9 proc. — wynika z ostatnich bilansów. Francuski dostawca części samochodowych Forvia uprzedził o możliwości przejściowego bezrobocia technicznego u siebie, bo skutki strajku okazały się większe w październiku.
Szwedzki Autoliv, największy na świecie producent poduszek powietrznych i pasów bezpieczeństwa powiedaial Reuterowi, że skutki strajku są dla niego bardzo ograniczone, ale może to stać się problemem, jeśli akcja strajkowa potrawa dłużej. — Kiedy dochodzi do takich zakłóceń w globalnych przepływach, nie jest to nic dobrego — stwierdził prezes Mikael Bratt.