W najbliższych tygodniach tzw. duża nowelizacja ustawy refundacyjnej zostanie przekazana do dalszego etapu prac rządowych – taką informację usłyszeli w minionym tygodniu przedstawiciele branży farmaceutycznej od wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego. W spotkaniu uczestniczył m.in. Związek Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych (ZPHF). Od kilku tygodni mówi on głośno o stratach, jakie hurtownie ponoszą w związku z dystrybucja leków refundowanych oraz o konsekwencjach, jakie może nieść to dla pacjentów.
Czytaj więcej
Wzrost kosztów własnych hurtowni farmaceutycznych i niska marża mogą sprawić, że na rynku leków refundowanych dojdzie do załamania.
W piśmie wystosowanym pod koniec lipca do Naczelnej Izby Aptekarskiej ZPHF ostrzega aptekarzy przed ryzykiem zmniejszenia częstotliwości dostaw leków do aptek. Plany hurtowni zrzeszonych w związku (obsługujących ponad 90 proc. rynku) to reakcja na wzrost kosztów dystrybucji farmaceutyków, wynikający m.in. z podwyżek cen paliw, energii oraz z wysokiej inflacji.
Naczelna Izba Aptekarska (NIA) i ZPHF są zgodne, że skutkiem planowanych zmian może być pogorszenie dostępności leków dla pacjentów. Sytuacje, w których nie będą oni mogli dostać od ręki potrzebnego im farmaceutyku, mogą zdarzać się częściej, niż do tej pory. Zapewne też będą musieli dłużej czekać na to, aż zamówiony lek zostanie dostarczony do apteki.
Do zmniejszenia rentowności obrotu lekami refundowanymi w ostatnim czasie przyczyniła się głównie trudna sytuacja makroekonomiczna, jednak z punktu widzenia hurtowni farmaceutycznych problem jest głębszy. Jego źródło tkwi we wspomnianej ustawie refundacyjnej. – Ustawa określa maksymalną marżę, jaką hurtownie mogą doliczyć do ceny zbytu produktu, bezwzględnie zakazując jej przekroczenia, niezależnie od ponoszonych kosztów dystrybucji – informowało ZPHF w swoim piśmie.