Kaługa leżąca 190 km na południowy zachód od Moskwy i region przyciągnęły od 2006 r. ponad 1,3 bln rubli (15 mld dolarów) inwestycji, głównie zagranicznych. Sankcje nałożone na Rosję za agresję na Ukrainę zaostrzyły tylko uporczywe braki komponentów i doprowadziły do zatrzymania produkcji w dwóch największych zakładach Volkswagena i Volvo — pisze Reuter. Trzeci należący do PSMA Rus, spółki j. v. Stellantisa i Mitsubishi Motors z załogą 2 tys. ludzi może też stanąć wkrótce z powodu braku części — powiedział kilka dni temu prezes Stellantisa.
- Nie wiadomo, co będzie. Nie dają nam konkretnej informacji — stwierdził Paweł Terpugow, pracujący w PSMA Rus jako spawacz. Przyznał, że potrzebuje teraz dwa razy więcej pieniędzy na kupno żywności niż przed sankcjami. Analitycy przewidują, że inflacja w Rosji może dojść do 24 proc. w tym roku, a gospodarka zmaleć do poziomu z 2009 r.
Europa i Stany przygotowują następne sankcje po znalezieniu przez Ukraińców masowych grobów cywilów w Buczy. Kreml kategorycznie zaprzecza zarzutom wymordowania ludzi nie tylko w tej miejscowości.
Niektórzy w Kałudze, mieście 325 tys. mieszkańców mają nadzieję, że Zachód nie będzie skłonny szkodzić własnym firmom. — Czy to ma sens nakładać sankcje na własną fabrykę i tracić pieniądze? — zastanawia się Walerij Ugłow, mechanik w fabryce Volkswagena. — Czy jest sens tracić rosyjski rynek? Mamy nadzieję wrócić do pracy możliwie jak najszybciej, każdy będzie znów pewien swej przyszłości — dodał.
Volkswagen zawiesił na początku marca działalność zakładu zatrudniającego 4200 ludzi. Rzeczniczka podała, że produkcję wstrzymano. Grupa Volvo mająca 600 pracowników przy produkcji ciężarówek też zawiesiła ją.