W najbliższych miesiącach nie ma się co spodziewać zakończenia prowadzonej przez handlowców wojny. Co więcej, będzie się ona nasilać, bo w miarę rozkręcania się sezonu świątecznego nikt nie zdecyduje się na podniesienie cen. To w końcu sezon kluczowy dla rocznych obrotów firm.
Dlatego konsumenci mogą liczyć na dalsze obniżki, choć często w promocyjnych cenach sprzedawane są produkty niekoniecznie o najwyższym standardzie.
– Chodzi o przyciągnięcie ludzi do sklepu. Gdy już tu będą, to kupią też inne produkty – mówi prezes jednej z sieci.
Często ostra gra na promocje jednej z firm powoduje rozkręcenie wojny i teraz widzimy to w Polsce. Winnych oczywiście nie ma – z polskiej części badania firmy Simon-Kucher & Partners wynika, że jedynie 12,5 proc. uczestników wojen cenowych jest w stanie się przyznać do ich powodowania, oczywiście przypadkiem.
Walka o klienta
– Wojna cenowa nikomu nie daje korzyści, ale sieci agresywnie walczą głównie na ceny, dlatego nie możemy tego ignorować – mówi Krzysztof Waligórski, prezes Intermarche.