Prezydencki projekt ustawy rozwiązującej problem kredytów walutowych przestraszył banki i ucieszył spłacających zobowiązania, a przynajmniej tych, którzy zadłużali się przy niskim kursie franka szwajcarskiego.
Indywidualny kurs dla każdego
Tak jak pisaliśmy w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolitej", projekt zakłada dobrowolną (w porozumieniu z bankiem) lub przymusową restrukturyzację, co oznacza m.in. możliwość spłaty kredytu po tzw. kursie sprawiedliwym, wyliczanym indywidualnie dla każdego przypadku według specjalnego algorytmu. Zasada jego ustalania sprowadza się do porównania danego kredytu z analogicznym, ale złotowym, a wyliczony kurs ma niwelować różnice w koszcie, jaki ponosi jego posiadacz. Algorytm jest dość złożony, ale kalkulator do wyliczania „kursu sprawiedliwego" został opublikowany na stronie Kancelarii Prezydenta.
Prezydencka propozycja zakłada też wariant przekazania nieruchomości w zamian za uwolnienie się od długu. Przewiduje zwrot kwot wynikających ze stosowania przez banki spreadów walutowych (co pomniejszy kwotę pozostałą do spłaty). Obejmuje posiadaczy wszystkich kredytów walutowych, nie tylko frankowych. – Projekt skierujemy do Komisji Nadzoru Finansowego, która oszacuje jego koszty dla sektora bankowego.
Kursy banków w dół
– Sądzimy, że w sumie będzie korzystny dla gospodarki – powiedział o projekcie Maciej Łopiński, minister w Kancelarii Prezydenta. Zanim pojawią się szacunki KNF, analitycy wyliczyli, że koszt samej restrukturyzacji przy zastosowaniu kursu sprawiedliwego sięgnie 32–38 mld zł, a do tego dojdą koszty zwrotu spreadów szacowane na ok. 10 mld zł.
Projekt przewiduje mechanizm kompensacji polegający na tym, że banki będą mogły odliczyć część kosztów restrukturyzacji kredytów – do 20 proc. – od kwoty podatku od aktywów, jaki mają płacić od lutego.