Walonki po hiszpańsku
Powiedzcie im, aby przestali kłamać – z taką prośbą amerykańskie wolontariuszki zwróciły się do opiekunów kilkusetosobowej grupy Polaków, która jesienią 1943 r. dotarła do portu w Los Angeles. Wcześniej próbowały przesłuchiwać uchodźców, ale gdy ci opowiadali, co przeżyli w ZSRR od chwili wywiezienia z Polski, nie mogły uwierzyć, że niewinni ludzie mogli być tak nieludzko traktowani. „Kilka dni zajęło, zanim Amerykanki pojęły rozmiar tragedii (...), a przesłuchania łagodniały, zamieniając się w rozmowę, pełną szczerej delikatności" – wspominał Władysław Rattinger Wysocki, który był jednym z kierowników polskiej grupy w drodze z ZSRR przez Bliski Wschód i Indie.
Recenzja „Podwójnego życia emigranta”. Do Polski na spadochronie
Wyrusza z Londynu wraz z kilkoma kolegami. O celu podróży nie rozmawia z nikim, wyprawa jest tajna. Wsiada w pociąg, potem promem przez kanał La Manche i znów koleją do Paryża, do szkoły oficerskiej. Tam oddaje brytyjskie dokumenty i dla kamuflażu dostaje francuskie. I znów podróż, na południe, do bazy Legii Cudzoziemskiej. Tam zrzuca w końcu angielskie tweedy i wbija się w kombinezon. Szkolenie, wspinaczka na wieżę, strach przed wysokością i w końcu pierwszy skok.
Przegląd prasy: Zamach z dyskryminowanym orłem w tle
W gazetach o dwóch zamachach – w Smoleńsku i w Petersburgu. W to, że doszło do tego pierwszego, wierzy coraz mniej Polaków. O tym, że ten drugi jest wymierzony pośrednio we Władimira Putina, jest przekonanych wielu Rosjan.