Ano tak pozorują rabunek banku, że policja nie ma wątpliwości, iż winny jest właśnie Kramer. No bo kto lepiej potrafi donieść na kasiarza, jak nie inny kasiarz?
Ta jedna z najlepszych polskich komedii przypomniała mi się, gdy przeczytałem w "Rzeczpospolitej", że etat w komisji śledczej ds. Amber Gold dostał autor poradników dla przestępców. Kazimierz Turaliński przedstawia się jako ekspert od bezpieczeństwa, jednak zasłynął głównie jako autor książek pod jednoznacznymi tytułami: "Jak kraść? Podręcznik złodzieja", "Jak legalnie nie płacić podatków?" oraz "Jak legalnie nie płacić swoich długów?".
W komisji ds. Amber Gold doradcy zajmują się m.in. przeglądaniem akt związanych z aferą. Kazimierz Turaliński - nowy komisarz Przygoda?
Jak filmowo, to filmowo: tym razem "Polowanie na Czerwony Październik". Gdyby Sean Connery chciał podowodzić polskim okrętem podwodnym, miałby nie lada kłopot. Te, które służą w naszej armii, były kilkanaście lat temu kupione od Norwegów i dziś mają po 40 lat. Muszą więc zostać lada chwila wycofane. Jest jeszcze jeden, radziecki, ale i jemu stuknęła właśnie trzydziestka. (Poza tym z radziecką bronią same kłopoty, o czym poniżej). Jak pisze Zbigniew Lentowicz w "Rzeczpospolitej", przetarg na nowe okręty dopiero startuje, realna jest więc groźba, że przez dekadę nie będziemy dysponować tą bronią, a wyszkoleni do takiej służby marynarze zostaną skierowani do innych zadań. Może patrolowania Zalewu Wiślanego? Nie jest tam głęboko, więc wystarczą pontony. I bosaki.
Z uzbrojeniem jest też problem w Stargardzie. Nie wiadomo bowiem, co zrobić z radzieckim czołgiem T-34 (tak, tak, takim samym, co w "Czterech pancernych i psie"), na którym krasnoarmiejcy wymachują sztandarami z Leninem i Stalinem. Czołg oraz towarzysze broni starszyny Czernousowa niby tylko na pamiątkowej tablicy, ale totalitaryzmów w Polsce promować nie wolno. IPN chce więc, aby T-34 wraz ze sztandarami odjechał ze stargardzkiego cmentarza. I to na zawsze. Na Mierzeję Wiślaną?
O odsyłaniu na zaplecze donosi także "Gazeta Wyborcza". Tym razem na froncie politycznym. Chodzi o Adama Lipińskiego, przez długie lata jednego z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego oraz lidera PiS. Teraz ma tracić wpływy. "GW" podejrzewa, że poszło o politycznych "wychowanków" Lipińskiego, jak na przykład Adama Hofmana czy Dawida Jackiewicza. Oni narozrabiali, a Adam Lipiński przestaje być "numerem 2" w partii. To już nawet Renata Beger z Samoobrony była kiedyś milsza niż dziś koledzy z partii.