Uchodźcy pomiędzy lufami karabinów

Tylko płot może zatrzymać uchodźców – słyszę od pograniczników na Podlasiu. Wojsko już rozwija wzdłuż granicy kolejne zasieki.

Publikacja: 19.08.2021 21:00

Na granicy z Białorusią wojsko ułożyło już 100 km zasieków

Na granicy z Białorusią wojsko ułożyło już 100 km zasieków

Foto: Forum, Michal Kosc

Korespondencja z Usnarza Górnego

Usnarz Górny to niewielka wieś tuż przy polsko-białoruskiej granicy, mniej więcej w połowie drogi między Krynkami a Kuźnicą. Wiele drewnianych domów postawionych na kamiennych fundamentach stoi niezamieszkanych. Asfalt kończy się na początku miejscowości, dalej prowadzi tylko nieutwardzona droga.

O wsi jest głośno od kilku dni, bo w pobliżu koczuje grupa około 50 uchodźców.

– Tu zostali tylko renciści i emeryci. Młodzi uciekli do Białegostoku albo dalej – mówi nam około 60-letni mężczyzna z siwą szczeciną na twarzy. – Wcześniej nic się nie działo, a teraz telewizja nadaje – mówi.

Nie mam pewności, czy o tym spokoju mówi prawdę, bo w kilku miejscach, w pobliżu wsi widać ślady świeżych ognisk. Czy są to miejsca, gdzie w przeszłości koczowali uchodźcy?

Nie pogardzili wieprzową konserwą

Ci z Iraku i Afganistanu siedzą na skraju lasu i łąki. Las to Białoruś, łąka, na której pasie się krowa i stoi zardzewiały kombajn, to Polska. Uchodźcy otoczeni są od polskiej strony przez pograniczników, a od niedawna też przez żołnierzy Wojska Polskiego. Po drugiej stronie stoją uzbrojeni w pałki, z hełmami na głowach – jak do rozpraszania tłumów – białoruscy funkcjonariusze.

– Są tu jakoś tydzień – mówi miejscowy. Białorusini chcą ich przepchnąć na polską stronę, Polacy na to nie pozwalają. Sytuacja jest patowa. Dojście do cudzoziemców blokują samochody Straży Granicznej i wojska.

– Ci ludzie są głodni – wskazuje jeden z funkcjonariuszy na koczujących w lesie. Dodaje, że nie pogardzili konserwą wieprzową, chociaż – jak zaznacza – muzułmanie nie jedzą takiego mięsa. Nieopodal leży kilka pudełek pizzy, śpiwory, garnek – te rzeczy dostarczyli im dwaj posłowie Koalicji Obywatelskiej z Warszawy i miejscowi. Nie zostały jednak przekazane koczującym.

– Nie było takiego rozkazu – słyszymy.

Uchodźcy ogrzewają się przy ognisku, przebywają pod gołym niebem, wodę dostają od pograniczników. Co jakiś czas część z nich znika w gęstych chaszczach. Ruszają wzdłuż granicy, licząc na jej przejście w innym miejscu. Wzdłuż linii pasa ziemi niczyjej towarzyszą im polscy pogranicznicy.

W zasadzie nie wiadomo, jaka jest rola uzbrojonych żołnierzy. Broni nie mogą użyć. Można odnieść wrażenie, że to tylko demonstracja siły, która ma działać na wyobraźnię osób potencjalnie chcących przekroczyć granicę. Bardziej przydaliby się policjanci albo wojskowi zaopatrzeniowcy.

Żołnierze są potrzebni

W innych miejscach wojsko pomaga – jak wynika z informacji MON – rozciągać wzdłuż granicy zwoje tzw. concertiny, czyli zasieków zakończonych żyletkami. W sumie minister obrony Mariusz Błaszczak skierował do pomocy pogranicznikom ok. 900 żołnierzy.

– Są potrzebni – nie mają wątpliwości nasi rozmówcy z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Bo jak tłumaczą, niektórzy z ich kolegów pilnują grupy cudzoziemców po kilkanaście godzin na dobę.

Zakładnicy Łukaszenki

– Nie sposób upilnować granicy, którą rozdziela tylko pas ornej ziemi, bez żadnych instalacji. – Dotychczas granicy pilnowali głównie Białorusini – słyszymy od innego pogranicznika. – Działał system [poradziecka instalacja wykrywająca nielegalne przekroczenie granicy – przyp. red.], a teraz nawet nie zaorują pasa – dodaje.

Inny dodaje: – Gdy Litwini uszczelnią granicę, uchodźcy ruszą na nas. Dlatego rozwiązaniem jest budowa ogrodzenia na granicy z Białorusią.

Na drodze, która ciągnie się wzdłuż wschodniej rubieży od miejscowości Krynki do Kuźnicy, widzimy kilka patroli Straży Granicznej, rejon ten został dodatkowo nasycony funkcjonariuszami, m.in. z Augustowa, Kętrzyna (granica z Rosją) i z Bieszczad (granica z Ukrainą). Posterunki pograniczników spotykamy już przed wjazdem do Krynek od strony Białegostoku. Funkcjonariusze zatrzymują samochody i sprawdzają, czy kierowcy nie przewożą obcokrajowców, kontrolują bagażniki. – To działania rozpoznawcze – słyszymy w trakcie naszej kontroli.

Czy to może dziwić? Zaledwie 5 km od miejsca, gdzie koczuje grupa uchodźców, w okolicach wsi Jurowlany przy ścianie domu jednorodzinnego w stanie surowym siedzi grupa uchodźców otoczona przez pograniczników. Gdy funkcjonariusze dostrzegają nasz samochód, dwoje z nich przez pole rusza w naszym kierunku. Funkcjonariusz z długą bronią macha rękami. Zatrzymujemy się. Zziajani pytają, co robimy w tej okolicy, po raz kolejny kontrolują, sprawdzają bagażnik auta. – Wie pan, to u nas codzienność. Tym razem grupa z Iraku – tłumaczy uśmiechnięta funkcjonariuszka.

– Możemy ich traktować jak grupę zakładników w sporze Polski i Białorusi. Polska nie może się wycofać i ich wpuścić, bo byłby to sygnał dla Łukaszenki i pozostałych uchodźców, którzy dokładnie wiedzą, co się dzieje na granicy, że tędy przejdą – mówi nam o sytuacji w podlaskiej wsi były doświadczony oficer służb specjalnych.

– Sytuacja jest bardzo napięta, przypadkowe zdarzenie albo prowokacja może spowodować zaostrzenie konfliktu z Białorusią – słyszymy z kolei od wysokiej rangi oficera wojska.

Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni