W jakimś nieracjonalnym amoku rządząca Zjednoczona Prawica (ZP) po wejściu w poważny konflikt z władzami UE, której jesteśmy członkiem i beneficjentem netto od 2004 r., znalazła kolejny – nie tyle z koncernem medialnym Warner/Discovery, ile z administracją prezydenta Joego Bidena i USA.
Sądząc z wypowiedzi polityków, w tym opozycyjnych, pretekstem do forsowania lex anty-TVN są: mnożące się przecieki medialne po ataku hakerskim („Dworczyk/Morawiecki e-mail-leaks") i niezadowolenie ZP z krytyki jej poczynań i afer odkrywanych przez zespół TVN24. O ile oficjalne uzasadnienie przedstawiane przez posła Suskiego, sponsora lex anty-TVN, jest po prostu nieprawdziwe, o tyle niechęć władzy do TVN24 jest, jak się wydaje, oczywista.
Posłużono się prostą konstrukcją: w ustawie o radiofonii postanowiono ograniczyć udział kapitałów zagranicznych w stacjach TV do 49 proc., za wyjątkiem nadawców/właścicieli, którzy mają siedzibę w jednym z krajów UE. Opowieść, że bronimy stacje przed wykupem przez „wraży" kapitał np. z Chin czy Rosji należy włożyć między bajki. Gra idzie o amerykańskiego właściciela Warner/Discovery, który zakupił grupę TVN poprzez swoją spółkę z siedzibą w Holandii, a więc w jednym z krajów UE.
Smaczku nieprawdziwej narracji ZP, posła Suskiego i KRRiTV dodaje fakt przedłużenia jeszcze w 2020 r. licencji szeregowi programów grupy TVN. Dopiero TVN24, jak się wydaje, stanęła władzom PiS ością w gardle i stąd niewydarzone lex anty-TVN.
Warto przypomnieć władzom ZP i PiS, że inwestycje zagraniczne w Polsce, tak jak i nasze za granicą, są chronione umowami o wzajemnej ochronie inwestycji. Taką umowę Polska zawarła z USA już w marcu 1990 r. Gwarantuje ona m.in. „niedyskryminujące" traktowanie wzajemnych inwestycji (art. 1). Co więcej, zapewnia im „status najbardziej uprzywilejowany" (art. 1) i przewiduje odszkodowania w razie przejęcia lub nacjonalizacji (art. 7). Art. 7 odnosi się właśnie do propozycji zawartej w lex anty-TVN i przewiduje pełne i niezwłoczne odszkodowanie (w przypadku bezpośredniej lub pośredniej nacjonalizacji i/lub przejęcia). Powinno ono wynosić nie mniej niż „godziwa cena rynkowa" w dniu, kiedy nacjonalizacja, względnie przejęcie, miałaby się dokonać.