– Przyjęliśmy wewnętrzną decyzję, by przestać tak nazywać Aleksieja Nawalnego w związku z oświadczeniami, które składał w przeszłości. Niektóre z nich – od których do dziś się nie odciął – osiągają próg propagandy nienawiści, a to jest sprzeczne z przyjętym przez nas określeniem „więzień sumienia” – wyjaśniła szefowa rosyjskiego oddziału AI Natalia Zwiagina.
Decyzja organizacji wywołała szok i nieskrywaną niechęć środowisk demokratycznych w Rosji, tym bardziej że Amnesty International nie podała, na podstawie jakich informacji ją podjęła.
„Czy ci debile z Londynu (gdzie jest siedziba główna organizacji – red.) wiedzą, że Nawalny siedzi w więzieniu? (...) I nie wiadomo, czy wyjdzie z niego żywy. Krystalicznie czysty przypadek »pożytecznych idiotów«" – napisał w Twitterze niezależny bloger Andriej Malgin.
15 lat temu Nawalny zaczynał działalność polityczną wśród rosyjskich nacjonalistów, stworzył nawet narodowo-demokratyczny ruch Naród. Ostro występował przeciw napływowi zarobkowych imigrantów z Azji Środkowej i dotowaniu autonomicznych muzułmańskich republik Rosji na Kaukazie Północnym, głosząc popularne wśród nacjonalistów hasło „Dość karmienia Kaukazu". Dość szybko jednak zerwał z tym środowiskiem.
AI zdarzało się już wcześniej pozbawiać określenia „więzień sumienia" słynnych prześladowanych, np. południowoafrykańskiego przywódcę (a potem prezydenta RPA) Nelsona Mandelę. W roku 1962 uznała go za godnego tego określenia, ale w 1964 odebrała mu je, dopatrzywszy się w jego wypowiedziach „wezwań do przemocy".