Była premier optująca za integracją europejską, 48-letnia Maia Sandu zdobyła 36 proc. głosów. Urzędujący prezydent, znany ze swej prorosyjskości Igor Dodon – 32,5 proc.
Ponieważ jednak nikt nie dostał powyżej połowy głosów biorących udział w wyborach, konieczna jest druga tura, która odbędzie się 15 listopada. Jednocześnie w samym niedzielnym głosowaniu wzięło udział jedynie 43 proc. wyborców, najmniej od czterech lat. W wyborach prezydenckich 2016 r. uczestniczyło 49 proc. (i w drugiej turze 53 proc.), a w parlamentarnych w 2019 ok. 50 proc.
Cztery lata temu w drugiej turze Dodon pokonał Sandu. Obecnie jednak nikt nie jest pewien ostatecznego wyniku. Byłą premier publicznie wsparł szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk oraz niemiecka minister obrony i jednocześnie liderka CDU Annegret Kramp-Karrenbauer.
Z kolei Dodona wsparł prezydent Putin. Przywódca Mołdawii od czterech lat prowadzi politykę lojalną wobec Kremla, na przykład co roku goszcząc na paradach z okazji rosyjskiego Dnia Zwycięstwa 9 maja – bojkotowanych przez europejskich przywódców z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Przed wyborami Kremla udzielił Kiszyniowowi prawie 6,5 mln dolarów „pomocy humanitarnej" dla rolnictwa. Pomoc okazała się dostawami rosyjskiego paliwa dieslowego, którego rozdziałem między potrzebujących zajmowali się stronnicy Dodona.